24.12.2013

Rozdział 25

Rozmawialiśmy o głupotach. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Zauważyliśmy jakąś grupę obcokrajowców, więc Michał chciał zaszpanować swoją znajomością języków. Turyści byli, jak się domyśliłam Hiszpanami, ale ten się uparł, że dogada się z nimi po włosku. Śmiesznie to wyglądało, więc stałam koło latarni i się śmiałam. Sama wyglądałam idiotycznie w za dużej o 3 rozmiary bluzie. Olałam to jednak. W końcu przyjmujący podszedł do mnie ze spuszczoną głową.
 - Jednak włoski wcale nie jest podobny do hiszpańskiego – westchnął.
 - No kto by przypuszczał – rzuciłam sarkastycznie, a po chwili wybuchliśmy śmiechem. Ruszyliśmy dalej. Gdy już zbliżaliśmy się do hotelu, to podbiegła do nas grupa jakiś nastolatek. Wręcz błagały o autograf, więc mój towarzysz się zgodził i podpisał im te kilka karteczek. Jedna z nich wyciągnęła aparat.
 - A czy pańska dziewczyna mogłaby nam zrobić zdjęcie? – spytała nieśmiało. Parsknęłam śmiechem, słysząc, jak mnie nazwała. Pokiwałam tylko głową i wzięłam od niej sprzęt. Cyknęłam 2 fotki i oddałam jej cyfrówkę. Podziękowały i zadowolone poszły sobie.
 - Fuj, zostałam nazwana twoją dziewczyną – wykrzywiłam się.
 - No nie mów, że ci się to nie spodobało – zaśmiał się, za co oberwał sójkę w bok.
 - Marzenie, Michałku – wystawiłam mu język.
 - Ej, musimy już wracać? – jęknął. W sumie mi też się nie chciało.
 - No niby nie, ale jutro będziesz nieżywy na treningu.
 - Nie będę, spokojnie. Poczekaj tu na mnie chwilę – wyszczerzył się i ruszył biegiem jakąś uliczką.
 - Ej, no nie zostawiaj mnie tu! – krzyknęłam za nim, ale mi nie odpowiedział. Nie pozostało mi nic innego, jak zrobić to, co kazał. Usiadłam na krawężniku i czekałam. Siatkarz wrócił po kilku minutach. W jednej ręce trzymał coś szklanego, a w drugiej plastikowe kubeczki. Szedł w moją stronę szczerząc japę. Okazało się, że kupił dość dobry trunek.
 - Jack Daniel’s ? – spytałam zdziwiona. – Przecież ty masz jutro trening.
 - Jeden kubeczek jeszcze nikomu nie zaszkodził – odparł i usiadł, niczym jakiś żul na chodniku. Wzruszyłam ramionami i zrobiłam to, co on. Kubiak otworzył butelkę i rozlał do kubków.
 - To za co pijemy? –zapytał, patrząc na mnie. Zamyśliłam się.
 - Za ten wieczór? – spytałam.
 - A więc za ten wieczór – uśmiechnął się i stuknęliśmy się kubeczkami. Muszę przyznać, że to był najlepiej spędzony wieczór w czasie moich praktyk. I kto by pomyślał, że sprawcą będzie Kubiak?

Do hotelu wróciliśmy o 3 nad ranem. Nie myśleliśmy wtedy o pobudce o 7 rano. Na tym jednym kubeczku się nie skończyło i tak we dwójkę opróżniliśmy całą butelkę. Michałowi nic się nie działo. Ja natomiast miałam kłopoty z utrzymaniem równowagi, więc Michał odprowadził mnie pod same drzwi. Alkohol dość mocno uderzył mi do głowy, bo cały świat mi się kręcił przed oczami. W dodatku ciągle się śmiałam, a przyjmujący mnie uciszał. Sam zresztą się śmiał.
 - Poradzisz sobie w pokoju? – spytał.
 - Przecież nie jestem pijana – wybełkotałam. – Dlaczego miałabym sobie nie poradzić?
 - Blanka, ledwo na nogach stoisz –westchnął.
 - Wcale, że nie – oburzyłam się. Wyrwałam się Michałowi, żeby mu pokazać, ze przecież nic mi nie jest. Niestety przeliczyłam się, bo gdyby nie jego siatkarski refleks to zaliczyłabym bliskie spotkanie z podłogą. Zaśmiałam się. Serio byłam pijana, ale w tamtym momencie nie chciałam się do tego przyznać.
 - Ja to jednak lepiej cię odprowadzę do tego łóżka – westchnął, kręcąc głową z politowaniem.
 - Ale cicho – przyłożyłam palec do ust. – Wojtek śpi.
Mówiąc to zaśmiałam się. Podałam siatkarzowi klucz do pokoju, a on otworzył nim drzwi. Fotograf spał, jak zabity. Nawet wiertarka by go nie obudziła. Zostałam odprowadzona do swojego łóżka.
 - Przebierzesz mnie w piżamkę? – spytałam, przygryzając dolną wargę.
 - Blanka, idź spać tak – westchnął. – Jesteś najebana.
 - Wcale nie jestem – powiedziałam to głosem obrażonej dziewczynki. Chwyciłam się jego koszulki i spojrzałam w oczy. Brunet miał taki dziwny wyraz twarzy. Tak, jakby się nad czymś wahał.
 - Blanka, idź spać – powtórzył powoli. Nie mogłam już wytrzymać i wpiłam się w jego usta. Kubiak tak jakby się obudził. Zaczął odwzajemniać pocałunki. Ściągnęłam z siebie jego bluzę, bo zrobiło mi się gorąco. Przyjmujący przycisnął mnie do ściany i zaczął namiętniej całować. Robiliśmy tylko chwilowe przerwy żeby zaczerpnąć powietrza. Michał całował moje usta, szyję, obojczyk… chciałam coraz więcej. Błądziłam rękami po jego torsie i plecach. Kubiak był coraz bardziej zachłanny. Podobało mi się to. Pozbyłam się w końcu jego koszulki, bo strasznie mi przeszkadzała. Jęknęłam cicho, gdy przygryzł lekko zębami moją wargę. Wplotłam palce w jego włosy. Wręcz zerwał ze mnie bluzkę, więc zostałam w samym staniku. Dotknął moich piersi, zakrytych cienkim materiałem. Jego dotyk wywoływał takie przyjemne ciepło w środku. Chciałam coraz więcej, ale w pewnym momencie jednak oderwał się ode mnie i spojrzał przerażony. Byłam zdezorientowana. W dodatku obraz przed oczami nadal mi się kręcił.
 - Nie możemy – wysapał zdyszany.
 - Ale czemu?
 - Jesteś pijana, Blanka. To było by nie fair.
 - Ale ja chcę – rzuciłam tonem obrażonej dziewczynki.
 - Blanka, nie możemy – powtórzył i ubrał mi koszulkę. Znowu przeszedł mnie dreszcz pod wpływem jego dotyku. Poczułam się jakoś nieswojo w środku, więc przytuliłam się do przyjmującego.
 - Michał – zaczęłam, bo poczułam, że żołądek podchodzi mi do gardła – niedobrze mi.
Przytrzymał mnie w pasie i szybko zaprowadził do łazienki. Uklękłam przy toalecie i zaczęłam wymiotować. Kubiak cały ten czas trzymał moje włosy. W końcu przestałam i tak jakoś zrobiło mi się lepiej. Chwiejnym ruchem wstałam. Pomógł mi szatyn. Przemyłam twarz wodą i odetchnęłam głęboko.
 - Zaprowadzę cię do łóżka, chodź – powiedział troskliwie. Mocno trzymając mnie w pasie, zaprowadził mnie do łóżka. Położyłam się na nim. Siatkarz ściągnął mi z nóg trampki i przykrył kołdrą.
 - Dobranoc, śliczna – szepnął, gdy już zasypiałam i pocałował mnie w czoło.
 - Dobranoc, Misiu – wybełkotałam. Zaraz jednak wstałam jeszcze raz. – Michał, mam prośbę.
 - Jaką? – usiadł koło mnie.
 - Pocałuj mnie ostatni raz – szepnęłam, a po chwili czułam jego miękkie wargi na swoich. – Dziękuję.
 - Czuję, że jutro nie będziesz nic pamiętać, więc mogę ci to powiedzieć – przyznał.
 - Co takiego? – zamrugałam kilka razy. Pokój mi się kręcił ciągle przed oczami. W dodatku było strasznie ciemno.
 - Że mnie cholernie kręcisz – powiedział i ostatni raz mnie namiętnie pocałował. Bardzo rozpalił moje zmysły, ale jednak wyszedł, więc nie mogłam liczyć na upojną noc. Szybko zmorzył mnie sen.


Obudził mnie Wojtek, potrząsając mną. Otworzyłam oczy, lecz to był błąd. Światło dzienne strasznie mnie raziło. Głowa mi pękała, a w gardle strasznie było sucho.
 - Blanka, wstawaj. Spóźnisz się na śniadanie – mówił Wojtek.
 - Nie dam rady. Odpuszczę dziś śniadanie. I tak mam być dopiero na popołudniowym treningu – wymamrotałam.
 - O której ty w ogóle wróciłaś?
 - Nie pamiętam. Nie pamiętam nawet, jak wróciłam.
 - Widzę, ze ostro zabalowałaś – westchnął. – Przynieść ci coś do jedzenia tutaj?
 - Nie – zaprzeczyłam natychmiast. – Nic nie przełknę.
 - Jak chcesz. To ja już idę. Dasz sobie radę?
 - Tak, tak – uśmiechnęłam się lekko. Fotograf wyszedł z pomieszczenia. Ja ledwo, bo ledwo, ale dowlekłam się jakoś do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Byłam we wczorajszym ubraniu. Kompletnie nie mogłam sobie nic przypomnieć. Ostatnie, co pamiętałam, to jak postanowiliśmy z Michałem wrócić do hotelu. Musiał mnie widocznie tu odprowadzić. On trzymał się świetnie, a mi urwał się film. Westchnęłam i zaczęłam myć zęby. Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju. Pomyślałam, że to może Skowron czegoś zapomniał.
 - Blanka, jesteś tu? – usłyszałam głos przyjmującego. Przepłukałam szybko usta wodą i wyszłam z łazienki. Postanowiłam go zapytać o tą część wieczoru, której nie pamiętałam.
 - Wyglądasz strasznie – skrzywił się.
 - No dzięki wielkie – odparłam. – Ty mnie upiłeś, to twoja wina.
 - Dlatego przyniosłem ci witaminę C i kefir. Mi pomaga zwykle – uśmiechnął się lekko.
 - Dzięki. Co się w ogóle wczoraj działo? Bo nie pamiętam nic odkąd skończyła się butelka – przyznałam. Miałam wrażenie, jakby siatkarz odetchnął z ulgą. Mój kac był jednak wielkości, jak stąd do nieba, więc pewnie mi się to wydawało.
 - Odprowadziłem cię do hotelu, choć łatwo nie było – zaśmiał się. – W twoim przypadku chodzeniem bym tego nie nazwał.
 - Pijanego człowieka nigdy nie widziałeś, czy co? – mruknęłam, pijąc kefir.
 - Widziałem, widziałem – odparł. – Ale widok ciebie pijanej był przekomiczny.
Ledwo hamował się od śmiechu. Wywróciłam oczami.
 - Idziesz na śniadanie? – zapytał, podążając za mną, gdy podeszłam do szafy.
 - Nic nie przełknę – skrzywiłam się. – Od razu bym to zwymiotowała.
 - W sumie racja.
 - A tobie czemu nic nie jest? – wbiłam w niego oskarżycielskie spojrzenie.
 - Umiem pić z umiarem – wypiął dumnie klatę.
 - Taa, sam wypił niewiele, a mnie upił do nieprzytomności.
 - Zawsze do usług – wyszczerzył się. – Lecę na śniadanie. Do zobaczenia.
Pożegnałam się z nim i wróciłam do wybierania ubrań. Wzięłam w końcu coś z szafy (link) i ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie je wysuszyłam i się ubrałam. Potem wróciłam do łóżka, a na czoło położyłam sobie zimny kompres, za który służył mi ręczniczek namoczony zimną wodą. Przynosiło to ukojenie mojej obolałej głowie. Nie wiem, jak długo tak bezczynnie siedziałam , ale wyrwało mnie z tego wtargnięcie chłopaków. Spojrzeli na mnie współczująco.
 - Mówiłem, że ma słabą głową – rzucił na wejściu z cwaniackim uśmiechem Kubiak. Posłałam mu piorunujące spojrzenie.
 - Ale się załatwiłaś, Blanka – pokręcił głową z politowaniem Bartek.
 - Trzeba było się mnie spytać, ja bym ci powiedział, że z Michałem się nie pije – dodał Zibi.
 - On nagle tą butelkę przyniósł – jęknęłam. – To jego wina.
 - No pewnie, najlepiej zwalić na mnie – oburzył się przyjmujący.
 - Dziku, jak mogłeś naszą Blankę upić, ty niedobry potworze! – rzucił Igła ze śmiechem.
 - Igła, nie pomagasz – mruknęłam.
 - Lepiej ci przynajmniej? – zapytał Michał, siadając na łóżku Wojtka.
 - Już mi nie jest niedobrze, ale głowa mi pęka – odpowiedziałam.
 - Biedna ty – Bartek wykrzywił usta w podkówkę.
 - Jedyny, który się martwi – posłałam mu wdzięczne spojrzenie.
W tym momencie do pokoju wrócił Skowron. Zdziwił się widokiem siatkarzy tutaj. No tak, on nie był przyzwyczajony. Dla mnie to już było nic nowego.
 - Ja tylko wezmę aparat i się zmywam – uśmiechnął się. – A wy się na trening nie spóźnijcie, bo nie będę was kryć przed Andreą.
 - Spokojnie, panie fotografie – wyszczerzył się Krzysiek. – My jesteśmy punktualni.
 - Wojtek, a czemu ty idziesz na trening teraz? – zdziwiłam się.
 - Andrea mnie poprosił żebym przyszedł teraz – odparł. – Ale ty masz leżeć. Jakby się pytał, to powiem, że się źle czułaś.
 - Dziękuję ci. Jesteś kochany – posłałam w jego kierunku promienny uśmiech. Puścił mi oko i wyszedł z pokoju.
 - A ja to co? – oburzył się Kubiak. – Przyprowadziłem cię tutaj w środku nocy, bo sama nie byłaś w stanie, a ty mi nie podziękowałaś.

 - Bo cię nie lubię – wystawiłam mu język.

__________________

Myślę, że ten rozdział może wam się podobać. No przynajmniej początek ;)

Z okazji świąt życzę wam wszystkiego najlepszego!
Zdrowia, szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń.
Wiem, ze to ciut banalne, ale jestem kiepska w składaniu życzeń.
Życzę wam jeszcze samych wygranych waszych ulubionych drużyn i sukcesów reprezentacji :)
Blogerkom dodatkowo życzę dużo weny i pomysłów, bo pisanie do łatwych nie należy.
WESOŁYCH ŚWIĄT!

9 komentarzy:

  1. o nie nie nie.... w tym rozdziale podoba mi sie wszystko!!! szkoda że Blanka nie pamięta co sie dzialo ale z doswiadczenia wiem, ze zdarza sie przypomniec sobie chociaz czesc xd

    OdpowiedzUsuń
  2. *o* jeju, podoooooooooba i to jak hahah :D
    szkoda tylko że Blanka nie pamięta co się działo nooo, chociaż boję się co by było gdyby znowu o coś się pożarli.. :D
    Tobie też życzę duuuuuuużo weny, zdrowia, szczęścia i wszystkiego co najlepsze :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak można nie pamiętać czegoś takiego?! JAK!? no trudno, przeboleję ;)
    Tobie również życzę Wesołych i spokojnych świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny rozdział. :)
    Również życzę Wesołych Świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej czy ona musiala zapomnieć? To nie fair;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś najgorszą istotą na świecie jaką znam ( oprócz mojej przyjaciółki :)) hahahh :) Jak mogłaś to zrobić JAK !? Ja tu czekam na coś zarąbistego że się pocałują i będą chodzić i się kochać i będzie słitaśnie i wogóle a tu ona tu pod wpływem alkoholu zapomina !!! Masakra !!! hahahahahah Czekam na następny rozdział bo ten blog jest zajebisty .Pozdrawiam i nie obraź się za to co napisałam :P Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejka! :D Znakomity rozdział! :D:D
    Szkoda tylko, że nic nie pamięta...
    Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział bardzo mi się podobał... na początku romantycznie a potem jak zawsze czyli ich przekomarzanie które jest bardzo zabawne Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oł Maj Gad. :O
    No nie wierzę, że ona tego nie pamięta.. xd
    a może jej się przypomni? (o ile to w ogóle możliwe)
    A Blanka tak sobie obiecywała, że się nie upije w towarzystwie Kubiaka ;D

    OdpowiedzUsuń