Rozmawialiśmy o głupotach. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy.
Zauważyliśmy jakąś grupę obcokrajowców, więc Michał chciał zaszpanować swoją
znajomością języków. Turyści byli, jak się domyśliłam Hiszpanami, ale ten się
uparł, że dogada się z nimi po włosku. Śmiesznie to wyglądało, więc stałam koło
latarni i się śmiałam. Sama wyglądałam idiotycznie w za dużej o 3 rozmiary
bluzie. Olałam to jednak. W końcu przyjmujący podszedł do mnie ze spuszczoną
głową.
- Jednak włoski
wcale nie jest podobny do hiszpańskiego – westchnął.
- No kto by
przypuszczał – rzuciłam sarkastycznie, a po chwili wybuchliśmy śmiechem.
Ruszyliśmy dalej. Gdy już zbliżaliśmy się do hotelu, to podbiegła do nas grupa
jakiś nastolatek. Wręcz błagały o autograf, więc mój towarzysz się zgodził i
podpisał im te kilka karteczek. Jedna z nich wyciągnęła aparat.
- A czy pańska
dziewczyna mogłaby nam zrobić zdjęcie? – spytała nieśmiało. Parsknęłam
śmiechem, słysząc, jak mnie nazwała. Pokiwałam tylko głową i wzięłam od niej
sprzęt. Cyknęłam 2 fotki i oddałam jej cyfrówkę. Podziękowały i zadowolone
poszły sobie.
- Fuj, zostałam
nazwana twoją dziewczyną – wykrzywiłam się.
- No nie mów, że
ci się to nie spodobało – zaśmiał się, za co oberwał sójkę w bok.
- Marzenie,
Michałku – wystawiłam mu język.
- Ej, musimy już
wracać? – jęknął. W sumie mi też się nie chciało.
- No niby nie,
ale jutro będziesz nieżywy na treningu.
- Nie będę,
spokojnie. Poczekaj tu na mnie chwilę – wyszczerzył się i ruszył biegiem jakąś
uliczką.
- Ej, no nie
zostawiaj mnie tu! – krzyknęłam za nim, ale mi nie odpowiedział. Nie pozostało
mi nic innego, jak zrobić to, co kazał. Usiadłam na krawężniku i czekałam.
Siatkarz wrócił po kilku minutach. W jednej ręce trzymał coś szklanego, a w
drugiej plastikowe kubeczki. Szedł w moją stronę szczerząc japę. Okazało się, że kupił dość dobry trunek.
- Jack Daniel’s ?
– spytałam zdziwiona. – Przecież ty masz jutro trening.
- Jeden kubeczek
jeszcze nikomu nie zaszkodził – odparł i usiadł, niczym jakiś żul na chodniku.
Wzruszyłam ramionami i zrobiłam to, co on. Kubiak otworzył butelkę i rozlał do
kubków.
- To za co pijemy?
–zapytał, patrząc na mnie. Zamyśliłam się.
- Za ten wieczór?
– spytałam.
- A więc za ten
wieczór – uśmiechnął się i stuknęliśmy się kubeczkami. Muszę przyznać, że to
był najlepiej spędzony wieczór w czasie moich praktyk. I kto by pomyślał, że
sprawcą będzie Kubiak?
Do hotelu wróciliśmy o 3 nad ranem. Nie myśleliśmy wtedy o
pobudce o 7 rano. Na tym jednym kubeczku się nie skończyło i tak we dwójkę
opróżniliśmy całą butelkę. Michałowi nic się nie działo. Ja natomiast miałam
kłopoty z utrzymaniem równowagi, więc Michał odprowadził mnie pod same drzwi.
Alkohol dość mocno uderzył mi do głowy, bo cały świat mi się kręcił przed
oczami. W dodatku ciągle się śmiałam, a przyjmujący mnie uciszał. Sam zresztą
się śmiał.
- Poradzisz sobie
w pokoju? – spytał.
- Przecież nie
jestem pijana – wybełkotałam. – Dlaczego miałabym sobie nie poradzić?
- Blanka, ledwo na
nogach stoisz –westchnął.
- Wcale, że nie –
oburzyłam się. Wyrwałam się Michałowi, żeby mu pokazać, ze przecież nic mi nie
jest. Niestety przeliczyłam się, bo gdyby nie jego siatkarski refleks to
zaliczyłabym bliskie spotkanie z podłogą. Zaśmiałam się. Serio byłam pijana,
ale w tamtym momencie nie chciałam się do tego przyznać.
- Ja to jednak
lepiej cię odprowadzę do tego łóżka – westchnął, kręcąc głową z politowaniem.
- Ale cicho –
przyłożyłam palec do ust. – Wojtek śpi.
Mówiąc to zaśmiałam się. Podałam siatkarzowi klucz do
pokoju, a on otworzył nim drzwi. Fotograf spał, jak zabity. Nawet wiertarka by
go nie obudziła. Zostałam odprowadzona do swojego łóżka.
- Przebierzesz
mnie w piżamkę? – spytałam, przygryzając dolną wargę.
- Blanka, idź spać
tak – westchnął. – Jesteś najebana.
- Wcale nie jestem
– powiedziałam to głosem obrażonej dziewczynki. Chwyciłam się jego koszulki i
spojrzałam w oczy. Brunet miał taki dziwny wyraz twarzy. Tak, jakby się nad
czymś wahał.
- Blanka, idź spać
– powtórzył powoli. Nie mogłam już wytrzymać i wpiłam się w jego usta. Kubiak
tak jakby się obudził. Zaczął odwzajemniać pocałunki. Ściągnęłam z siebie jego
bluzę, bo zrobiło mi się gorąco. Przyjmujący przycisnął mnie do ściany i zaczął
namiętniej całować. Robiliśmy tylko chwilowe przerwy żeby zaczerpnąć powietrza.
Michał całował moje usta, szyję, obojczyk… chciałam coraz więcej. Błądziłam
rękami po jego torsie i plecach. Kubiak był coraz bardziej zachłanny. Podobało
mi się to. Pozbyłam się w końcu jego koszulki, bo strasznie mi przeszkadzała.
Jęknęłam cicho, gdy przygryzł lekko zębami moją wargę. Wplotłam palce w jego
włosy. Wręcz zerwał ze mnie bluzkę, więc zostałam w samym staniku. Dotknął
moich piersi, zakrytych cienkim materiałem. Jego dotyk wywoływał takie
przyjemne ciepło w środku. Chciałam coraz więcej, ale w pewnym momencie jednak
oderwał się ode mnie i spojrzał przerażony. Byłam zdezorientowana. W dodatku
obraz przed oczami nadal mi się kręcił.
- Nie możemy –
wysapał zdyszany.
- Ale czemu?
- Jesteś pijana,
Blanka. To było by nie fair.
- Ale ja chcę –
rzuciłam tonem obrażonej dziewczynki.
- Blanka, nie
możemy – powtórzył i ubrał mi koszulkę. Znowu przeszedł mnie dreszcz pod
wpływem jego dotyku. Poczułam się jakoś nieswojo w środku, więc przytuliłam się
do przyjmującego.
- Michał –
zaczęłam, bo poczułam, że żołądek podchodzi mi do gardła – niedobrze mi.
Przytrzymał mnie w pasie i szybko zaprowadził do
łazienki. Uklękłam przy toalecie i zaczęłam wymiotować. Kubiak cały ten czas
trzymał moje włosy. W końcu przestałam i tak jakoś zrobiło mi się lepiej.
Chwiejnym ruchem wstałam. Pomógł mi szatyn. Przemyłam twarz wodą i odetchnęłam
głęboko.
- Zaprowadzę cię do łóżka, chodź – powiedział troskliwie. Mocno trzymając mnie w pasie,
zaprowadził mnie do łóżka. Położyłam się na nim. Siatkarz ściągnął mi z nóg
trampki i przykrył kołdrą.
- Dobranoc, śliczna
– szepnął, gdy już zasypiałam i pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc, Misiu
– wybełkotałam. Zaraz jednak wstałam jeszcze raz. – Michał, mam prośbę.
- Jaką? – usiadł
koło mnie.
- Pocałuj mnie
ostatni raz – szepnęłam, a po chwili czułam jego miękkie wargi na swoich. –
Dziękuję.
- Czuję, że jutro
nie będziesz nic pamiętać, więc mogę ci to powiedzieć – przyznał.
- Co takiego? –
zamrugałam kilka razy. Pokój mi się kręcił ciągle przed oczami. W dodatku było
strasznie ciemno.
- Że mnie
cholernie kręcisz – powiedział i ostatni raz mnie namiętnie pocałował. Bardzo
rozpalił moje zmysły, ale jednak wyszedł, więc nie mogłam liczyć na upojną noc.
Szybko zmorzył mnie sen.
Obudził mnie Wojtek, potrząsając mną. Otworzyłam oczy,
lecz to był błąd. Światło dzienne strasznie mnie raziło. Głowa mi pękała, a w
gardle strasznie było sucho.
- Blanka, wstawaj.
Spóźnisz się na śniadanie – mówił Wojtek.
- Nie dam rady.
Odpuszczę dziś śniadanie. I tak mam być dopiero na popołudniowym treningu –
wymamrotałam.
- O której ty w
ogóle wróciłaś?
- Nie pamiętam.
Nie pamiętam nawet, jak wróciłam.
- Widzę, ze ostro
zabalowałaś – westchnął. – Przynieść ci coś do jedzenia tutaj?
- Nie –
zaprzeczyłam natychmiast. – Nic nie przełknę.
- Jak chcesz. To
ja już idę. Dasz sobie radę?
- Tak, tak –
uśmiechnęłam się lekko. Fotograf wyszedł z pomieszczenia. Ja ledwo, bo ledwo,
ale dowlekłam się jakoś do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Byłam we
wczorajszym ubraniu. Kompletnie nie mogłam sobie nic przypomnieć. Ostatnie, co
pamiętałam, to jak postanowiliśmy z Michałem wrócić do hotelu. Musiał mnie
widocznie tu odprowadzić. On trzymał się świetnie, a mi urwał się film.
Westchnęłam i zaczęłam myć zęby. Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju.
Pomyślałam, że to może Skowron czegoś zapomniał.
- Blanka, jesteś
tu? – usłyszałam głos przyjmującego. Przepłukałam szybko usta wodą i wyszłam z
łazienki. Postanowiłam go zapytać o tą część wieczoru, której nie pamiętałam.
- Wyglądasz
strasznie – skrzywił się.
- No dzięki
wielkie – odparłam. – Ty mnie upiłeś, to twoja wina.
- Dlatego
przyniosłem ci witaminę C i kefir. Mi pomaga zwykle – uśmiechnął się lekko.
- Dzięki. Co się w
ogóle wczoraj działo? Bo nie pamiętam nic odkąd skończyła się butelka –
przyznałam. Miałam wrażenie, jakby siatkarz odetchnął z ulgą. Mój kac był
jednak wielkości, jak stąd do nieba, więc pewnie mi się to wydawało.
- Odprowadziłem
cię do hotelu, choć łatwo nie było – zaśmiał się. – W twoim przypadku
chodzeniem bym tego nie nazwał.
- Pijanego
człowieka nigdy nie widziałeś, czy co? – mruknęłam, pijąc kefir.
- Widziałem,
widziałem – odparł. – Ale widok ciebie pijanej był przekomiczny.
Ledwo hamował się od śmiechu. Wywróciłam oczami.
- Idziesz na
śniadanie? – zapytał, podążając za mną, gdy podeszłam do szafy.
- Nic nie przełknę
– skrzywiłam się. – Od razu bym to zwymiotowała.
- W sumie racja.
- A tobie czemu
nic nie jest? – wbiłam w niego oskarżycielskie spojrzenie.
- Umiem pić z
umiarem – wypiął dumnie klatę.
- Taa, sam wypił niewiele,
a mnie upił do nieprzytomności.
- Zawsze do usług
– wyszczerzył się. – Lecę na śniadanie. Do zobaczenia.
Pożegnałam się z nim i wróciłam do wybierania ubrań.
Wzięłam w końcu coś z szafy (link) i ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam
prysznic i umyłam włosy. Następnie je wysuszyłam i się ubrałam. Potem wróciłam
do łóżka, a na czoło położyłam sobie zimny kompres, za który służył mi
ręczniczek namoczony zimną wodą. Przynosiło to ukojenie mojej obolałej głowie.
Nie wiem, jak długo tak bezczynnie siedziałam , ale wyrwało mnie z tego
wtargnięcie chłopaków. Spojrzeli na mnie współczująco.
- Mówiłem, że ma
słabą głową – rzucił na wejściu z cwaniackim uśmiechem Kubiak. Posłałam mu
piorunujące spojrzenie.
- Ale się
załatwiłaś, Blanka – pokręcił głową z politowaniem Bartek.
- Trzeba było się
mnie spytać, ja bym ci powiedział, że z Michałem się nie pije – dodał Zibi.
- On nagle tą
butelkę przyniósł – jęknęłam. – To jego wina.
- No pewnie,
najlepiej zwalić na mnie – oburzył się przyjmujący.
- Dziku, jak mogłeś
naszą Blankę upić, ty niedobry potworze! – rzucił Igła ze śmiechem.
- Igła, nie
pomagasz – mruknęłam.
- Lepiej ci
przynajmniej? – zapytał Michał, siadając na łóżku Wojtka.
- Już mi nie jest
niedobrze, ale głowa mi pęka – odpowiedziałam.
- Biedna ty –
Bartek wykrzywił usta w podkówkę.
- Jedyny, który
się martwi – posłałam mu wdzięczne spojrzenie.
W tym momencie do pokoju wrócił Skowron. Zdziwił się
widokiem siatkarzy tutaj. No tak, on nie był przyzwyczajony. Dla mnie to już
było nic nowego.
- Ja tylko wezmę
aparat i się zmywam – uśmiechnął się. – A wy się na trening nie spóźnijcie, bo
nie będę was kryć przed Andreą.
- Spokojnie, panie
fotografie – wyszczerzył się Krzysiek. – My jesteśmy punktualni.
- Wojtek, a czemu
ty idziesz na trening teraz? – zdziwiłam się.
- Andrea mnie
poprosił żebym przyszedł teraz – odparł. – Ale ty masz leżeć. Jakby się pytał,
to powiem, że się źle czułaś.
- Dziękuję ci.
Jesteś kochany – posłałam w jego kierunku promienny uśmiech. Puścił mi oko i
wyszedł z pokoju.
- A ja to co? –
oburzył się Kubiak. – Przyprowadziłem cię tutaj w środku nocy, bo sama nie
byłaś w stanie, a ty mi nie podziękowałaś.
- Bo cię nie lubię
– wystawiłam mu język.
__________________
Myślę, że ten rozdział może wam się podobać. No przynajmniej początek ;)
Z okazji świąt życzę wam wszystkiego najlepszego!
Zdrowia, szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń.
Wiem, ze to ciut banalne, ale jestem kiepska w składaniu życzeń.
Życzę wam jeszcze samych wygranych waszych ulubionych drużyn i sukcesów reprezentacji :)
Blogerkom dodatkowo życzę dużo weny i pomysłów, bo pisanie do łatwych nie należy.
WESOŁYCH ŚWIĄT!
o nie nie nie.... w tym rozdziale podoba mi sie wszystko!!! szkoda że Blanka nie pamięta co sie dzialo ale z doswiadczenia wiem, ze zdarza sie przypomniec sobie chociaz czesc xd
OdpowiedzUsuń*o* jeju, podoooooooooba i to jak hahah :D
OdpowiedzUsuńszkoda tylko że Blanka nie pamięta co się działo nooo, chociaż boję się co by było gdyby znowu o coś się pożarli.. :D
Tobie też życzę duuuuuuużo weny, zdrowia, szczęścia i wszystkiego co najlepsze :*
Jak można nie pamiętać czegoś takiego?! JAK!? no trudno, przeboleję ;)
OdpowiedzUsuńTobie również życzę Wesołych i spokojnych świąt ;)
genialny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńRównież życzę Wesołych Świąt :*
Ej czy ona musiala zapomnieć? To nie fair;(
OdpowiedzUsuńJesteś najgorszą istotą na świecie jaką znam ( oprócz mojej przyjaciółki :)) hahahh :) Jak mogłaś to zrobić JAK !? Ja tu czekam na coś zarąbistego że się pocałują i będą chodzić i się kochać i będzie słitaśnie i wogóle a tu ona tu pod wpływem alkoholu zapomina !!! Masakra !!! hahahahahah Czekam na następny rozdział bo ten blog jest zajebisty .Pozdrawiam i nie obraź się za to co napisałam :P Dooma :)
OdpowiedzUsuńJejka! :D Znakomity rozdział! :D:D
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nic nie pamięta...
Wesołych Świąt! :)
Rozdział bardzo mi się podobał... na początku romantycznie a potem jak zawsze czyli ich przekomarzanie które jest bardzo zabawne Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńOł Maj Gad. :O
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę, że ona tego nie pamięta.. xd
a może jej się przypomni? (o ile to w ogóle możliwe)
A Blanka tak sobie obiecywała, że się nie upije w towarzystwie Kubiaka ;D