3.12.2013

Rozdział 19

Wstałam o 6:30. Wzięłam prysznic, umyłam, a następnie wysuszyłam włosy. Dzień w dzień poranek wygląda tak samo. Już nawet przyzwyczaiłam się do tak wczesnej pobudki. Tak mi się czasy szkolne przypominały, bo wtedy też musiałam tak wcześnie wstawać. Niestety wtedy tego nie znosiłam.W umie teraz też nie przepadam.
W końcu pogoda się poprawiła, a temperatura skoczyła w górę. Słońce wyszło. Od razu człowiek staje się weselszy. Ubrałam się więc lekko. (link) Wzięłam komórkę i wyszłam z pokoju. Postanowiłam wpaść po Zbyszka i z nim udać się na stołówkę. Weszłam do pokoju, jednak był tam niestety tylko Michał. Ja to mam prawdziwego pecha.
 - Gdzie Zbyszek? – zapytałam.
 - A nie słyszysz? – spytał oschle. Dopiero wtedy usłyszałam te śpiewy spod prysznica. No nie mogłam, musiałam się zaśmiać.
 - Powiedz mu, żeby przeszedł do Igły.
 - Jak mi się będzie chciało – mruknął. Zgromiłam go spojrzeniem i wyszłam, trzaskając drzwiami. Skierowałam się zatem do pokoju 204.
 - Siema wszystkim – zaczęłam wesoło. Łukasz leżał wygodnie rozłożony na łóżku, a Ignaczak wpieprzał żelki. – Krzysiu, powstrzymałbyś się. Zaraz śniadanie będzie.
 - Śniadaniem się nie najem – stwierdził.
 - Jesteś jednym z najmniejszych, to nie powinieneś mieć tak dużo potrzeb – wystawiłam mu język.
 - Takie to małe, a takie wredne – zaśmiał się Żygadło. Wyszczerzyłam się w jego stronę.
 - Teraz wiem, jak się Dziku musi czuć – stwierdził Igła, uśmiechając się przy tym złośliwie. Spiorunowałam go spojrzeniem.
 - Zazdrościsz mu? – prychnęłam. – Wszystko da się załatwić.
 - Ej, spokojnie – wycofał się. – Żartowałem przecież.
 - Jakiś mało zabawny ten żart – wywróciłam oczami.
Po chwili do pokoju wszedł Zibi z Michałem. Czy on musi wszędzie go ze sobą ciągnąć? Chyba robi to specjalnie żeby mnie zdenerwować. 2 dni temu odbyłam z nim szczerą rozmowę. Powiedziałam, że coś czuję do jego przyjaciela. Było tak, jak powiedział mi Igła. Domyślał się tego już dawno. Nie mógł mi powiedzieć? Było by mi łatwiej. Nie przeżyłabym takiego szoku, gdy sama to odkryłam.
 - To, co. Śniadanko? – Bartman zatarł ręce.
 - Igła się już najadł, jak widać – zaśmiał się Michał.
 - Czy wy możecie się ode mnie odczepić? – oburzył się Libero.
 - Co on taki nerwowy? – szepnął mi atakujący.
 - Jest przewrażliwiony na punkcie swoich żelków – odpowiedziałam. – Ale chodźmy już, bo jestem głodna.
 - Tak jest – zasalutował mi przyjaciel.

Siedziałam w pokoju i czytałam książkę. Tym razem nie zapomniałam jej spakować. Lubiłam czytać. Nawet bardzo. Nie miałam jakiegoś określonego ulubionego gatunku. Jeśli opis był interesujący, to brałam i czytałam. W 95% zazwyczaj głównym tematem był wątek miłosny głównych bohaterów. Co za ironia, nie sądzicie?
W pewnym momencie drzwi otworzyły się, a zza nich wychyliła się głowa Zibiego. Wyszczerzył się w moim kierunku.
 - Słucham cię Zbysiu. Co się tak czaisz? – zaczęłam, odkładając książkę.
 - Idziemy do sklepu. Potowarzyszysz nam? – zapytał z uśmiechem.
 - Nam, czyli..?
 - No mi, Igle i Bartkowi.
 - Jasne, czemu nie – uśmiechnęłam się. Ubrałam sandały i wzięłam torebkę. Wyszłam z pokoju. Na korytarzu stał Zbyszek, lecz nie sam. Zacisnęłam dłonie w pięści.
 - O małym bonusie nie wspominałeś – mruknęłam niezadowolona, zamykając drzwi na klucz.
 - Bo wtedy byś nie poszła – odparł skruszony.
 - Wtedy ja bym się cieszy – warknął przyjmujący. Ruszyliśmy w stronę windy. Gdy weszliśmy, Bartmanowi zadzwoniła komórka.
 - Asia dzwoni – oznajmił. – Zaczekajcie na dole. Tam jest już reszta. Zaraz do was dołączę.
Nie miałam nawet czasu zaprotestować, bo wyszedł. Westchnęłam zażenowana. Ta jazda z 3 piętra na parter strasznie mi się dłużyła. Nagle poczułam jakieś szarpnięcie.
 - No ja pierdole – jęknął Michał. Czyli to nie był tylko jakiś wymysł mojej wybujałej wyobraźni. Przełknęłam ślinę. Chyba zaczynałam dostawać ataku tej mojej klaustrofobii. Zsunęłam się po ścianie do pozycji siedzącej. Zaczęłam oddychać głęboko i powtarzać sobie w myślach, że to tylko chwilowe. W końcu było światło, czyli szybko naprawią. Na pewno. Zaraz te drzwi się otworzą, a ja bezpiecznie wyjdę. Minęło kilkanaście sekund, a moja nadzieja spadła do zera. Otworzyłam oczy i to był błąd. Zaczęło trochę kręcić mi się w głowie. Miałam wrażenie, że te ściany na mnie nacierają.
 - Ty się cała trzęsiesz – stwierdził, kucając koło mnie. – Blanka, co się dzieje?
Milczałam. Chciałam się skupić tylko na tym, żeby nie zacząć się dusić. Rok temu miałam podobny incydent. Utknęłam w toalecie w centrum handlowym. Mała kabina. Zamek się zaciął. Wtedy interweniować musiało pogotowie. Nie chciałam żeby to się powtórzyło.
 - Blanka, spójrz na mnie. Co się dzieje? Źle się czujesz? – pytał. Brzmiało to tak, jakby się martwił.
 - Mam klaustrofobię – szepnęłam.
 - Że co?! – zapytał przestraszony. – To po co wlazłaś do tej pieprzonej windy?
Teraz mi będzie wyrzuty robił? Ja tutaj umieram ze strachu, a on jeszcze pretensje ma.
 - Jak nie jestem sama, to nie mam ataków – warknęłam. – Ale jak ta winda stoi..,
Nie wytrzymałam. Łzy zaczęły mi cieknąć po policzku. Poczułam, że siatkarz siada obok i mnie przytula mocno do siebie. Wtuliłam się ufnie w jego ramiona. W tej chwili nie obchodził mnie nasz konflikt. Potrzebowałam tego.
 - Oddychaj głęboko, Blanka. Zamknij oczy i pomyśl o czymś przyjemnym – mówił mi do ucha. Serce waliło mi, jak oszalałe, lecz nie powodowała tego bliskość Kubiaka. Byłam przerażona i powoli zaczynałam wpadać w panikę.
 - Te ściany się zbliżają – powiedziałam przerażona. – Zaraz mnie zgniotą.
 - Ściany stoją w miejscu, zobacz – wziął moją rękę i dotknął najbliższej ściany. Faktycznie, gdy jej dotknęłam, to obraz wrócił do normy.
 - Tutaj jest coraz mniej powietrza – pisnęłam.
 - Oddychaj głęboko. Wdech i wydech. Nie możesz przestać oddychać, słyszysz? – Michał potrząsnął moimi ramionami. – Blanka, patrz na mnie. Oddychaj.
Spojrzałam na niego. Martwił się. Naprawdę się bał o mnie. Starałam się robić, to co mi kazał. Przymknęłam oczy i skupiłam się na oddychaniu. Nadal miałam tą cholerną świadomość, że jestem zamknięta w windzie. Nie mogłam wyjść. Utkwiłam.



Zbyszek rozmawiał ze swoją dziewczyną dobre 10 minut. W końcu pożegnał się z nią. Chciał skorzystać z windy. Wciskał przycisk, ale wszystko na nic. Wzruszył ramionami i ruszył schodami na parter. Spotkał tam swoich dwóch przyjaciół. Przy windzie stał jeden z konserwatorów. Atakujący był zdziwiony, że nigdzie nie było Blanki i Michała.
 - Gdzie te dwie sieroty? – zapytał z uśmiechem.
 - No mieli z tobą przyjść – zdziwił się Ignaczak.
 - Zostawiłem ich w windzie, bo Aśka zadzwoniła – dopiero po chwili dotarło do niego, co się stało. – Cholera, utknęli w tej zepsutej windzie.
 - Przecież oni się zabiją – przeraził się Bartek.
 - Albo w końcu normalnie pogadają – dodał Krzysztof. Wtedy Zbyszkowi przyszło coś na myśl. Przestraszył się, ale dla pewności wyciągnął telefon i wykręcił numer do Sylwii. Odebrała po trzech sygnałach.
 - Zbyszek? – zdziwiła się. – Stało się coś? Znowu się Blanka gdzieś zgubiła?
 - Nie, chyba nic się nie stało. Powiedz mi, czy Blanka ma klaustrofobię, czy mi się coś źle kojarzy?
 - Ma klaustrofobię niestety – westchnęła, a Bartman przełknął głośno ślinę.
 - Okej, dzięki. Musze kończyć, potem wszystko wyjaśnię.
Nie czekając na odpowiedź blondynki, rozłączył się. Szybkim krokiem ruszył w stronę konserwatora.
 - Długo pan to jeszcze będzie naprawiać? – naskoczył na mężczyznę.
 - Nie wiem. Raczej nie. A co pan taki nerwowy? Schodami można jeszcze iść. Dla sportowców to idealna rozgrzewka – odpowiedział.
 - W tej windzie utknęła dziewczyna, która ma klaustrofobię! – krzyknął. – Niech pan się pospieszy.
 - Robię, co mogę.
W tym momencie do atakującego podeszli jego koledzy.
 - Czy ja dobrze słyszałem, że Blanka ma klaustrofobię? – zapytał z niedowierzaniem niższy.
 - Tak – odparł Zibi. – Cholera, jak jej się coś stanie..
 - Nic się nie stanie. Michał z nią jest.
 - No właśnie – warknął. – Michał.
 - Przestań, on nie jest aż taki głupi – powiedział Libero. – Zaopiekuje się nią.
 - Cholera jasna – wściekły atakujący kopnął w krzesło.
 - Zibi, spokojnie – Kurek położył mu rękę na ramieniu.
 - My też się o nią boimy, ale jak będziesz mieć tylko czarne myśli, to jej nie pomożesz – dodał Igła.
Minęło kolejne 10 minut, a konserwator nadal męczył się przy tej windzie. Siatkarze cali w nerwach siedzieli na krzesłach. Bartmanowi niewiele brakowało do tego, żeby dostać napadu furii. Napiął mięśnie.
 - Czemu on się tak grzebie? – wysyczał przez zęby.
 - Robi, co może. Uspokój się, Zbyszek – odparł Libero.

W końcu usłyszeli dźwięk, oznajmiający otwieranie się drzwi. Zerwali się gwałtownie i ruszyli w stronę windy.

________________

Takie coś się stworzyło. A co, trochę dramaturgii się przyda. Rozdział dodaję taki bonusowy dziś, bo ucieszyła mnie liczba komentarzy pod poprzednim ;) No i Jastrzębski wygrał!
Następny rozdział w Mikołajki, tak jak miał być ;)

8 komentarzy:

  1. ojojojoj ale się porobiła. i Kubiaczek się nawet zmartwił, czyli mu zależy!:D może po tej sytuacji przejda o krok dalej w swoich rekacjach , oczywiście krok w przeód, na lepsze :P czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny... ciekawe co dalej z tą wybuchową dwójką :)

    zapraszam do siebie na 8 http://love-volleyball-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje że rozdział jest wcześniej :P Jak zwykle jest super i nie mogę się doczekać następnego :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się porobiło . Myślę że Blance nic się nie stanie. Nie mogę się doczekac następnego rozdziału .Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie niespodzianki to ja bardzo lubię...świetny rozdział ciekawe co tam się jeszcze w tej windzie wydarzyło może w końcu będą mogli ze sobą normalnie rozmawiać z niecierpliwością czekam na kolejny pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Chociaż wiedziałam, że następny miał być w mikołajki to coś mnie tknęło i weszłam :) patrzę a tu 19 !!! ale się ucieeeeeszyłam! DZIĘKUJĘ ! takie niespodzianki mogą się zdarzać częściej :D już się nie mogę doczekać tych mikołajek :D
    Buziaki i pozdrowienia ;) 3maj się :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :) Fajna niespodzianka :)
    Zapraszam do mnie, nie o siatkówce ale może się komuś spodoba :)
    http://eksotplaze.blogspot.com/
    dopiero zaczynam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. porodówka! dlaczego w takich chwilach albo jak widzę zdjęcie siatkarzy siedzących na krzesłach w trakcie meczu to przychodzi mi na myśl porodówka!

    OdpowiedzUsuń