24.11.2013

Rozdział 16

Ten tydzień jakoś wyjątkowo szybko minął. Taki jakiś dziwnie męczący był. Nie rozmawiałam z Michałem na temat tego pocałunku. Właściwie nasze relacje cofnęły się do etapu początkowego. Skakaliśmy sobie do gardeł. Teraz czułam się z tym ciut inaczej. Czasem kuło mnie tak w środku, gdy mnie obraził. Przykro mi się robiło, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Mój charakter nie zmieni się tylko przez jakąś głupią słabość do przyjmującego. Dziwnie tak, nie znosić go i jednocześnie lubić. Trudno, jakoś przeżyję te 3 miesiące jeszcze.
W czwartek wyjechaliśmy ze Spały, ponieważ następnego dnia miał odbyć się pierwszy w tym sezonie mecz reprezentacji. Tylko sparingowy, ale jednak pierwszy. Na wieczornej naradzie Anastasi oznajmił chłopakom, kto wystąpi w pierwszej szóstce. Dla niektórych mogło to być zaskoczeniem, jednak oni przeczuwali, że tak to będzie wyglądać. Przecież oni najlepiej widzieli, jak każdy trenuje i jak im idzie. Dlatego właśnie w pierwszym składzie wyjść mieli: Żygadło, Kurek, Kubiak, Bartman, Zatorski, Nowakowski i Możdżonek. Niestety Krzysiu znalazł się poza meczową 12. Nie rozpaczał jednak. W tym meczu, to ja pełniłam rolę fotografa. Wojtek miał to robić jutro, bo ja wracałam na weekend do Katowic.

Chłopaki przebierali się w szatni. Postanowiłam im jeszcze życzyć powodzenia, zanim wyjdą na rozgrzewkę. Niestety, gdy stałam przed drzwiami, ktoś wychodził i oberwałam nimi w głowę. Upadłam na podłogę i zaczęłam rozmasowywać obolałe miejsce.
 - Patrz, jak chodzisz – usłyszałam Kubiaka. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
 - A może byś przeprosił, co? – warknęłam, wstając.
 - Za co? Moja wina, że sterczysz pod drzwiami? – zaśmiał się lekceważąco.
 - Wiesz co? – nie wytrzymałam. Musiałam mu wygarnąć. – Zachowujesz się, jak jakiś rozpieszczony dzieciak. Pieprzony snob. Pępek świata się znalazł.
 - I kto to mówi? – prychnął. – Księżniczka, która chce żeby wszyscy koło niej latali. Przykro mi, ale ja nie będę tak koło ciebie skakać. Może reszta tak robi, ale ze mną tak ci nie pójdzie.
 - Nawet tego nie chcę. Marze tylko o jednym. Żebyś dał mi spokój i schodził z drogi.
 - Proszę bardzo, da się załatwić.
Poszedł przed siebie, a ja odetchnęłam głęboko. Miałam ochotę coś rozwalić. Policzyłam do 10 i weszłam do szatni. Miałam tylko nadzieję, że reszta nic nie słyszała. Śmiali się w najlepsze, więc raczej nie słyszeli. Choć tyle.
 - Zestresowani? – spytałam wesoło.
 - Zwariowałaś? - prychnął Zbyszek. – Dawać mi tych Serbów!
 - Miałam wam życzyć powodzenia, ale z takim nastawieniem, to jest to zbędne. Rozwalcie ich – pokazałam zaciśnięte kciuki i ruszyłam w kierunku hali. Po drodze spotkałam Ignaczaka.
 - Hej, Krzysiu – uśmiechnęłam się.
 - Możemy pogadać? – spytał poważnie. Zdziwiona przytaknęłam. – Stało się coś między tobą, a Michałem?
 - Co? Skąd takie pytanie w ogóle? – spytałam zaskoczona. Czy on coś zauważył?
 - Przed chwilą nieźle się pokłóciliście. W ogóle w ciągu ostatniego tygodnia nie możecie przebywać w jednym pomieszczeniu, bo od razu skaczecie sobie do gardeł.
 - Przecież zawsze tak było. Czemu się tak dziwisz? – wzruszyłam ramionami.
 - Blanka, rozmawiajmy szczerze. W zeszłym tygodniu było kompletnie inaczej. Ba, w Sulejowie zachowywaliście się, jak przyjaciele. Więc pytam, co się wydarzyło?
 - Igła, mógłbyś odpuścić? – jęknęłam.
 - Czyli jednak coś się stało. Jesteśmy przyjaciółmi, czy nie?
 - To jest szantaż – powiedziałam stanowczo.
 - Inaczej z tobą rozmawiać się nie da. To jak?
 - A możemy wieczorem? Bardzo cię proszę. Przyjdź do mnie, do pokoju – poprosiłam.
 - Obiecujesz? – spytał dla pewności.
 - Obiecuję – westchnęłam. – Idziemy na halę?
 - Idziemy – uśmiechnął się lekko.

Mecz już od początku układał się po naszej myśli. Może nasza gra nie była idealna, ale wygraliśmy. W dodatku 3:1. Wielka radość zarówno na trybunach i boisku, jak i przed telewizorami. Dostałam wiadomość od dziewczyn, że mam przekazać gratulacje chłopakom. Gdy kibice zaczęli wychodzić, to podeszłam do naszych siatkarzy. Pogratulowałam większości. Ominęłam tylko Jego. Cały czas wodził za mną wzrokiem. Zignorowałam to i podeszłam do Zbyszka. Nie widział mnie, bo stał tyłem. Postanowiłam mu więc skoczyć na plecy.
 - Gratulacje, Bartman – zaśmiałam się.
 - A dziękuję, dziękuję – wyszczerzył się. Wtedy dopiero zauważyłam z kim rozmawiał. Nawet nie widziałam Aśki na trybunach. Od razu ją przytuliłam.
 - O rany, czemu nic nie mówiłaś, że będziesz? – spytałam zaskoczona.
 - Nikomu nie mówiłam. Niespodzianka, to niespodzianka – zaśmiała się.
 - Dobra, zakochańce, idę, bo pewnie chcecie się pomiziać trochę – wyszczerzyłam się.
 - Znajdziesz sobie faceta, to też się będziesz miziać – puścił mi oko atakujący, na co ja się skrzywiłam.
 - Na razie nie planuję zmiany statusu – pożegnałam się i ruszyłam do wyjścia. Jako, iż przyjechałam do Milicza swoim autem, bo jutro mam jechać do Katowic, to mogłam sobie od razu wrócić do hotelu, nie czekając na te panienki.

Siedziałam sobie w pokoju i nerwowo oczekiwałam przyjścia Igły. Wiedziałam, że nie zapomni. On należy do tych ludzi, którzy nie odpuszczają. Strasznie się denerwowałam. Pierwszy raz miałam komuś opowiedzieć o tym wszystkim, co mnie gnębi. Wiedziałam, że wtedy poczuję się lepiej, ale jednak obawiałam się reakcji. Wiedziałam, że jak go poproszę, to nikomu nie opowie, ale jeśli potem przy każdej okazji będzie rzucał mi jakieś aluzje? Albo co gorsza każe mi pogadać z Dzikiem?
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł Libero. Zamknął  drzwi na klucz.
 - Żeby nam nikt nie przeszkodził – stwierdził i usiadł obok mnie. – To mów, Blanka, co się dzieje.
 - Kilka dni temu – zaczęłam cicho – stało się coś.
 - Zrobił ci coś? – zapytał, napinając mięśnie.
 - Pocałowaliśmy się – spuściłam wzrok. – Od tamtej pory nasze relacje są takie, jakie są.
 - Nie gadaliście o tym? – spytał, a ja pokręciłam przecząco głową. – Ani raz?
 - Ani raz. Ale nie to jest najgorsze..
 - Słucham.
 - Ja się w nim chyba zakochałam – wyszeptałam i tak po prostu się rozpłakałam. Pierwszy raz od dawna ryczałam z bezsilności. Ignaczak przytulił mnie mocno do siebie i zaczął głaskać po plecach.
 - Ale to nie jest od razu powód do płaczu. Nie poznaję cię, Blanka. Gdzie jest ta odważna i wygadana dziewczyna?
 - Ja po prostu nie mogę być zakochana, nie mogę – powiedziałam przez łzy.
 - Czemu? Jak pogadacie, to kto wie. Ułoży wam się – uśmiechnął się, a ja gwałtownie się mu wyrwałam.
 - Ty nic nie rozumiesz. Ja NIE MOGĘ – wycedziłam przez zęby
 - Ale czemu? – zdziwił się.
 - Bo się boję – zacięłam się na chwilę. – Boję się zaufać facetowi.
 - Nadal nie rozumiem. Dlaczego się boisz?
 - 2 lata temu dowiedziałam się, że mój chłopak od samego początku zdradzał mnie z kim popadnie. Przez kilka tygodni byłam w kompletnej rozsypce. Tak mi się to odcisnęło na psychice, ze teraz facet może być dla mnie najwyżej przyjacielem.
 - Nie możesz przecież cały czas żyć przeszłością.
 - Wiem, ale… nie potrafię inaczej. Przepraszam – spuściłam głowę.
 - Nie przepraszaj mnie, tylko siebie.
 - Nawet jeśli w końcu mi przejdzie, to nie znaczy, ze mam być zakochana w Michale.
 - Wiadomo, że miłość boli na początku, ale potem może być, jak w bajce.
 - Ale ja go nie znoszę! I lubię jednocześnie.
 - Najpierw to wyjaśnijcie sobie ten pocałunek.
 - Nie chcę nim gadać – warknęłam.
 - Eh, dzieciaki, dzieciaki – westchnął. – Rób, jak chcesz, ale radzę ci przemyśleć moje słowa.
 - Nie powiesz nikomu, prawda? – poprosiłam.
 - Nie powiem, spokojnie. Ale Zbyszek się domyśla.
 - Jak to? – zdziwiłam się.
 - Wczoraj gadaliśmy o tobie i on stwierdził, że coś się między wami stało. To było właściwie pewne, ale wtedy powiedział, że może ty się w nim zakochałaś. Wyśmiałem go, ale widzę, że faktycznie miał rację.
Westchnęłam.
 - To aż tak widać? A jeśli ktoś jeszcze zauważy? Przecież się załamię – lamentowałam.
 - Spokojnie, nikt nie zauważy – uspokoił mnie. – Wszyscy myślą, że się nie znosicie.
 - Bo tak jest – westchnęłam.
 - Pogadasz z nim? – zapytał jeszcze raz.
 - Nie wiem – odparłam. – Jutro jadę do Katowic i chcę odpocząć te 2 dni. Przemyślę sobie wszystko.
 - Uparta jesteś – uśmiechnął się.
 - Taki mój urok – zaśmiałam się lekko. Ta rozmowa mimo wszystko wiele mi dała. Może faktycznie powinnam przestać myśleć o przeszłości? Ale to i tak nic nie da, bo moje uczucie jest jednostronne. Ja go chyba kocham, a on mnie ieo znosi. Strasznie to wszystko poplątane.

_____________________

Jastrzębski przegrał ;( Smutno mi, ale nie można przecież cągle wygrywać. W dodatku Skra zagrała rewelacyjny mecz i trzeba im przyznać wyższość. W Jastrzębiu się odkujemy! :D

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Cie.... tak jak myslalam bez kija nie podvhodz. jestem ciekawa co dalej..
    czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, kurde, muszą to sobie wyjaśnić no, a nie wracać do punktu wyjścia i znowu skakać sobie do gardeł.. no proooszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo jak chcę już następny !!!
    mecz był świetny, atmosfera niesamowita, tyle że ja byłam za żółto-czarnymi i udało mi się kupić bilety :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział,blog i w ogóle.Czekam na kolejne rozdziały
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń