- Puka się – stwierdził Michał, wyciągając ubrania z szafy. Westchnęłam zażenowana i zapukałam w ścianę.
- Może być? – spytałam.
- Ale nie powiedziałem, czy pozwolę ci wejść.
- Ja i tak nie do ciebie przyszłam – mruknęłam.
- Zbyszek jest pod prysznicem.
- To zaczekam – stwierdziłam i usiadłam po turecku na łóżku. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Na obu łóżkach walały się jakieś ciuchy, na podłodze papiery, a w koszu śmieci się już nie mieściły.
- Niezły bałagan tu macie – stwierdziłam na głos.
- Chcesz posprzątać? – uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie, dzięki – skrzywiłam się.
- Szkoda – wzruszył ramionami. Ułożył się na łóżku obok i z szafki wyciągnął opakowanie Delicji. Otworzył je i wpakował sobie do ust ciastko.
- Delicje? – spytał, wystawiając opakowanie w moją stronę.
- Chętnie – uśmiechnęłam się i wzięłam jedną sztukę. Bardzo lubiłam te ciastka i od małego jem je tak samo. Obgryzałam biszkopt dookoła, następnie czekoladę, resztę biszkoptu, a na końcu galaretkę. Całe palce miałam brudne.
- Jak dziecko – zaśmiał się przyjmujący i podał mi chusteczkę.
- Nie zmienię swoich nawyków z dzieciństwa – wystawiłam mu język i zaczęłam wycierać czekoladę z palców.
- Ja też tak lubię jeść, ale przy ludziach się powstrzymuję.
- Ty to nie, jak człowiek, to mogę tak jeść – wyszczerzyłam się.
- Na twarzy też jesteś brudna, sierotko – pokręcił z politowaniem głową. Wzięłam chusteczkę ponownie i wytarłam sobie buzię.
- Już? – spytałam by się upewnić. Pokręcił głową, zaprzeczając. Widać nadal nie mogłam trafić na brudne miejsce, bo wziął tą chusteczkę, usiadł obok mnie i zaczął wycierać. Spojrzałam w jego oczy, bo akurat były na wprost. Rany, jakie były ładne. Zawsze zwracałam największą uwagę na oczy u drugiego człowieka. Musiałam przyznać, że to najładniejsze tęczówki jakie dotąd widziałam. Nie był to czysty niebieski, ale zmieszany z lekką szarością tworzył idealny kolor. Choć tak strasznie chciałam, to nie mogłam oderwać wzroku od niego. On również jakby zamarł w bezruchu. Tkwił w jednej pozycji, trzymając mi chusteczkę przy wargę. Wpatrywał się w moje oczy, lecz co jakiś czas zjeżdżał niżej, jakby na usta. Mój rozum nakazywał mi jakoś zareagować, ale całe ciało nie słuchało. Siedziałam nieruchomo i czekałam, co on zrobi. Może sam się ocknie. Jednak to, co zrobił kompletnie mnie zaskoczyło. Nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Nie opierałam się. Nie wiem czemu, ale odwzajemniłam ten pocałunek. Nie trwało to długo, bo usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi do łazienki. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Michał dla niepoznaki wpakował sobie do ust ciastko. Po chwili koło nas stanął Bartman.
- O hej, Blanka – przywitał się. Uff, na szczęście nic nie zauważył.
- Przyszłam ci koszulkę oddać – uśmiechnęłam się lekko i pokazałam ubranie.
- Wolna już łazienka? – zapytał przyjmujący.
- Tak, tak – odparł brunet. Kubiak ruszył w jej kierunku. Tchórz zwiał. Nawet nie chciał żebyśmy przez chwilę zostali sami i porozmawiali o tym, co się stało, a co nie powinno mieć miejsca. W sumie, ja też byłam tchórzem. Bałam się tej rozmowy. Postanowiłam więc wrócić do siebie.
- Okej, to ja lecę – starałam się nie zdradzić ani odrobinę, że jestem zdenerwowana.
- Nie zostaniesz? – zdziwił się. – Zaraz Igła tu wpadnie i za niedługo Łukasz ma przyjechać.
- To wpadnijcie wtedy do mnie. Muszę poznać naszego najlepszego rozgrywającego – wyszczerzyłam się, ale sztucznie. Mam nadzieję, że przyjaciel tego nie wyczuł.
- Okej, szykuj czekoladę – zaśmiał się. Cmoknęłam go w policzek na pożegnanie i wyszłam z pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz u siebie i bezradnie zsunęłam się po nich do pozycji siedzącej. Schowałam twarz w dłoniach. Dlaczego, gdy mnie całował, to tak wspaniale się czułam? Dlaczego zabiło mi mocniej serce? Dlaczego w ogóle odwzajemniłam ten pocałunek? Przejechałam palcami po wargach i mimowolnie się uśmiechnęłam na wspomnienie smaku jego ust. Cholera jasna, czy ja się zakochałam? Przecież ja go nie znoszę! Przynajmniej tak było 2 tygodnie temu. Widać, teraz sporo się zmieniło. Wystarczy, że będę dla niego niemiła. Wtedy on będzie chamski dla mnie i mi przejdzie. Przecież ja nie lubię ludzi, którzy są dla mnie wredni. Pozostaje tylko jedno pytanie: Czemu on mnie pocałował? Chwila słabości. Tak, to na pewno to. Dla mnie też to była taka chwila. To nie zakochanie, tylko chwila słabości. Na pewno.
Leżałam sobie w pokoju i słuchałam muzyki. Nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły, a do środka weszła czwórka siatkarzy, w tym jedna nowa twarz, którą do tej pory znałam tylko z telewizji.
- A oto nasza wspaniała pani fotograf – przedstawił mnie Ignaczak.
- Łukasz jestem – Żygadło uśmiechnął się i wystawił rękę w moją stronę. Uścisnęłam ją.
- Blanka – odparłam.
- To skoro się znacie, to chodźmy już na obiad – zatarł ręce Kurek.
- Ten, jak zwykle głodny – westchnął Zbyszek.
W takim gronie ruszyliśmy na stołówkę. Łukasz to naprawdę w porządku facet. Da się z nim normalnie pogadać, ale zabawny też jest. Czuję, że się zaprzyjaźnimy.
Wzięliśmy nasze porcje i usiedliśmy przy stoliku. Przy okazji wszyscy siatkarze przywitali się z rozgrywającym.
- I jak tam Rosja? – zagadał Kuba.
- A jak Włochy? – zaśmiał się Łukasz.
- Ciepłe – wyszczerzył się atakujący.
- A Rosja zimna.
- Jakoś podejrzanie opalony jesteś – stwierdził spostrzegawczy Krzysiu.
- Bo na wakacjach byłem, Igła – pokręcił głową z politowaniem.
Po obiedzie siatkarze udali się na trening. Ja natomiast wzięłam aparat i postanowiłam iść na dach, żeby porobić parę zdjęć i tak po prostu posiedzieć. Przyjemnie tam jest. Idealne miejsce do wyciszenia się. Niestety miałam pecha, bo na korytarzu wpadłam na Michała. Minęliśmy się bez słowa. Nawet na chwilę się odwróciłam. Chciałam go zawołać, żebyśmy pogadali chwilę. Niestety wszedł do windy. Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam schodami na górę. Już po chwili byłam na dachu. Było chłodno, ale przyjemnie. Mi nawet ciut za ciepło było, bo podwinęłam rękawy. Cyknęłam kilka zdjęć, lecz chwilę później usiadłam sobie na ziemi po turecku. Ten widok za każdym razem podobał mi się bardziej. Mimo chłodniejszego dnia, to i tak było ładnie.
Niestety dziś to miejsce mnie nie wyciszało. Wręcz prowokowało do rozmyśleń. Przez dość długo rozmyślałam o Michale. Tak, od kilku dni regularnie włazi mi do głowy i nie chce wyjść. Po dzisiejszym incydencie, to już w ogóle zadomowił się tam na stałe.
- Ja pierdole – szepnęłam sama do siebie. Pojedyncze łzy pociekły mi po policzku. Zakochałam się. Nie powinnam, ale zakochałam się. W sumie, to zawsze takie uczucie atakuje znienacka. Tylko czemu akurat on? Przecież go nie znoszę. Jest chamski, wredny, niemiły. Zupełnie, jak ja… to dlatego? Może faktycznie jesteśmy podobni. I to właśnie powoduje, że nie powinnam się w nim zakochiwać. Otarłam wilgotne policzki rękawem bluzy. 2 lata temu facet zranił mnie tak bardzo, że od tamtej pory nie potrafię zaufać żadnemu chłopakowi. Jedyne, na co taki może ode mnie liczyć to przyjaźń. Właśnie dlatego, nie chcę się zbyt blisko zbliżyć do Kubiaka. Jeśli faktycznie on może do mnie coś w przyszłości poczuć, to dla jego, jak i mojego dobra nie mogę do tego dopuścić. Nie chcę nikogo ranić. Po prostu boję się zaufać.
- Co ty tu robisz? – usłyszałam zza siebie. Przestraszona podskoczyłam do góry. – Spokojnie, to tylko ja.
Spojrzałam na przyjmującego.
- Bartek? – zdziwiłam się. – Co ty tu robisz?
- Pierwszy spytałem – uśmiechnął się i usiadł kolo mnie.
- Siedzę sobie. Zdjęcia robiłam – wzruszyłam ramionami. – Teraz twoja kolej.
- Zauważyłem otwarte drzwi i poszedłem sprawdzić, co tu jest. Fajna miejscówka – uśmiechnął się.
- Tylko nie mów nikomu o niej, okej? Lubię tu sobie sama czasem posiedzieć, a znając Zbyszka, czy Krzyśka to zaraz tu przyjdą – westchnęłam.
- Jasne, nie ma sprawy. Stało się coś?
Spojrzałam na niego pytająco.
- Nie, nic. Czemu pytasz?
- Bo siedzisz tu sama.
- To, że tu siedzę, nie znaczy że się coś stało – lekko się uśmiechnęłam.
- Na pewno? – dopytywał się. Westchnęłam zrezygnowana.
- Pogubiłam się po prostu.
- W czym?
- W życiu. Nie nadążam za tym, co się wokół mnie dzieje – spojrzałam w dal, na Spałę.
- Ale nie planujesz nic głupiego, prawda? – zapytał zaniepokojony.
- Nie chcę się zabić, spokojnie – uspokoiłam go, lekko się uśmiechając.
- To co się stało? Mi możesz powiedzieć.
- Wiem, Bartek, ale… nie teraz. Sama muszę to jakoś ogarnąć.
- Jak chcesz. Ale zawsze możesz mi się zwierzyć.
- Dziękuję – cmoknęłam go w policzek i wstałam z miejsca. – Idziemy na kolację?
- Idziemy – uśmiechnął się.
__________________
Hmm....tego się nie spodziewaliście, hah :D
tak strasznie fajny jest twój blog że ja nie mogę,taki inny i nietypowy i różniący się od innych,pozdrawiam i dawaj szybciutko następny :)
OdpowiedzUsuńNo Wkoncu ;) 15 odcinków na to czekałam xd ekstra blog zapraszam do mnie love-volleyball-life.blogspot.com
OdpowiedzUsuńo kurde *o*
OdpowiedzUsuńhahaha niby zaskok, a jednak się ciesze no :3
ale mogliby siebie nie unikać, przynajmniej pogadać noo :C
czekam na nooowyy! :D
można powiedzieć że w końcu się do siebie chociaż przez chwile zbliżyli pozdrawiam i czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham twoje opowiadanie ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;D
super super super
Pozdrawiam ;)
Hej, tak jak prosiłaś zapraszam na 4 do mnie :)
OdpowiedzUsuń{ love-volleyball-life.blogspot.com }
A ja właśnie już czekałam na ten pocałunek. Już od jakiegoś czasu było między napięcie, więc tak by wypadało, żeby w końcu dać mu upust. Ale opisałaś świetne całą ta scenę, super to wymysliłaś! Ich reakcja po wszystkim jest dla mnie całkowicie zrozumiałe. To normalne, że od siebie uciekli. Szczerze bym się zdziwiła, gdyby oni tak po prostu ze sobą porozmawiali, choć to niewątpliwie jest potrzebne. Cieszę się natomiast, że Blanka się nie okłamuje i przyznała się że zakochała się w Michale. I dobrze, że Bartek podał jej pomocną dłoń. Ktoś może pomyśleć ze to dziwne że to akurat Kurek a nie Bartman, ale mi to odpowiada.
OdpowiedzUsuńczekam na next, a tymczasem u mnie 5 :)
OdpowiedzUsuńlove-volleyball-fife.blogspot.com