Rano obudziło mnie
dobijanie się do drzwi. Zaspana sięgnęłam po telefon i zerknęłam na godzinę.
Dochodziła 9. No ludzie! Przecież ja wróciłam po 2. Kto nie daje mi spać?
Wstałam.. w sumie to za dużo powiedziane. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do
drzwi. Przekręciłam klucz w zamku. Na korytarzu stały moje uśmiechnięte
przyjaciółki.
- Czy wy spać nie możecie? – zapytałam i
ziewnęłam.
- My już się wyspałyśmy – stwierdziła Sylwia.
- Ty jak zwykle nie – dodała Daga. Trafna
uwaga. Punkt dla niej.
- Właźcie. Ogarnę się jakoś – otworzyłam
szerzej drzwi i wpuściłam blondynki do środka. Po chwili byłam już w łazience.
Ściągnęłam wczorajsze ubranie i weszłam do kabiny prysznicowej. Umyłam się
dokładnie, łącznie z włosami. Następnie opatuliłam się ręcznikiem i zabrałam za
suszenie mojej brąz czupryny. Rozczesałam ją i jak zwykle spostrzegłam się, że
nie mam bielizny i ubrań. Westchnęłam zażenowana samą sobą i wyszłam z
łazienki. Ku mojemu zdziwieniu w pokoju oprócz dziewczyn był jeszcze Kurek,
Igła i Kubiak.
- Czy wszyscy tutaj cierpią na bezsenność? –
spytałam retorycznie i zabrałam się za wyciąganie ciuchów z szafy.
- Również miło cię widzieć w ten piękny dzień,
Blanko – wyszczerzył się Ignaczak. Kulturalny, jak zwykle.
- A mi was nie, bo najchętniej bym teraz spała
– skrzywiłam się. Szczerość do podstawa.
- Całe życie prześpisz – stwierdził Michał.
Trafna uwaga. Najchętniej bym tak zrobiła.
- Przynajmniej bym się wyspała – wystawiłam mu
język i ponownie zniknęłam w łazience. Po kilku minutach wróciłam już
kompletnie ubrana (link). Ekipa w pokoju powiększyła się o Zbyszka i Asię. Czemu
wszyscy zawsze przesiadują u mnie? Przegrałam jakiś zakład, o którym nie wiem,
czy co? Przecież byłam grzeczna! Czasem. Ale liczą się przecież chęci.
Wcisnęłam się na łóżko
między Krzyśkiem, a Sylwią.
- To co dzisiaj porabiamy? – zapytał Bartek.
- Ja bym sobie pospała – rozmarzyłam się.
- Na całe szczęście ciebie tutaj nie słuchamy
– uśmiechnął się złośliwie Dziku. Posłałam mu piorunujące spojrzenie.
- Może połazimy po Spale, co? – zaproponował
Zibi.
- W sumie czemu nie –poparł Libero.
- To idziemy na wycieczkę! – ucieszył się
Kurek i gwałtownie wstał z miejsca.
- Poinformuj z łaski swojej Pawła i Piotrka –
uśmiechnęłam się do niego najmilej, jak umiałam. – Tylko użyj słowa spacer.
Wtedy ubiorą się normalnie. Bo jak powiesz wycieczka, czy wyprawa, to przyjdą
przebrani za Indiana Jones’a.
- Dobry pomysł – potwierdził przyjmujący i
zniknął za drzwiami. Po chwili zmyły się również dziewczyny i Zbyszek z Asią.
Chcieli się przebrać.
- A wy nie macie nic do załatwienia
przypadkiem? – spytałam tą dwójkę, która została w pokoju.
- Nie, skądże. A czemu pytasz? – Libero
głupkowato się wyszczerzył.
- Z czystej ciekawości, Krzysiu.
- Masz wygodniejsze łóżko ode mnie –
stwierdził Michał.
- Wiem. I bardzo je lubię, więc się tak na nim
nie wierć, bo je zepsujesz – odparłam.
- Może zamienimy się pokojami, co? – zapytał.
– Tutaj jest fajniej.
- Wprowadź się do naszej Blanki, Dziku –
wyszczerzył się Igła i objął mnie ramieniem.
- Ja i on w jednym pokoju? Chyba śnisz, Igła –
skrzywiłam się.
- Popieram w 100%. Ja chcę sam pokój. Bez niej
– dodał przyjmujący.
- A już myślałem, ze się polubiliście –
zasmucił się Libero.
- Tolerujemy – stwierdził. – A to już coś.
- W sumie, to bez tych waszych kłótni nudno by
było – westchnął.
- A co ty się tak rozczulasz, Krzysiu?
- Bo ja was, jak takie młodsze rodzeństwo
traktuję – wzruszył ramionami, a następnie obrócił w stronę Michała. – A ty –
wskazał na niego – jeśli zrobisz coś mojej małej Blaneczce, to pożałujesz.
- Co? A jak ona mi coś zrobi, to nie
zareagujesz? – oburzył się.
- Jest kobietą, wolno jej.
Zaśmiałam się i wystawiłam
język przyjmującemu.
- Zawsze mam lepiej! – ucieszyłam się.
- Kurde, komórki zapomniałem wziąć z pokoju.
Iwona mnie zabije, jak nie odbiorę choćby jednego połączenia – przestraszony
migiem wyleciał z pokoju. Pantoflarz. Nie no, żartuję. Fajna musi być ta jego
Iwona, z tego co opowiadał. Sama bym chciała żeby mój przyszły mąż po ślubie
wyrażał się o mnie, tak jak on o niej. Tylko gdzie ja takiego ideała znajdę?
- Ten to ma z tą Iwoną – zaśmiał się Dziku.
Poprawił się na drugim łóżku wygodnie, a ręce ułożył pod głową.
- Co ty chcesz – machnęłam ręką. – Z tego co
słyszałam, to to jest wspaniałe małżeństwo.
- A czy ja coś mówię? – wywrócił oczami. –
Znam jego żonę i dzieci. To taka wręcz idealna rodzina.
- Zazdroszczę im tego – stwierdziłam na głos i
ułożyłam się w identycznej pozycji, jak siatkarz.
- A ty nie za młoda na zakładanie rodziny
jesteś? – zdziwił się.
- Po prostu mówię, że zazdroszczę. Nie
powiedziałam, że już męża chcę mieć – wywróciłam oczami.
- W sumie teraz to i siedemnastolatki śluby
biorą.
- W 99% dlatego, że dziewczyna w ciążę zaszła.
- Dokładnie – poparł mnie. – Nie rozumiem
tego. Co to za różnica, czy rodzice będą małżeństwem, czy nie?
- Większość to robi przez nacisk rodziców.
- I dlatego potem tyle
rozwodów jest.
- Popatrz, Kubiak – zaczęłam po chwili i
uśmiechnęłam lekko. – Leżymy sobie, gadamy. Nawet poglądy mamy podobne. Kto by
pomyślał.
- Już ci powiedziałem, że czasem nie jesteś
taka zła – puścił mi oczko.
- Jak mnie nie będziesz wkurzał, to za jakiś
czas znikniesz z listy moich wrogów.
- Jaki zaszczyt mnie kopnął – zaśmiał się.
Nagle usłyszeliśmy jakiś
hałas na korytarzu. Wytężyłam słuch.
- Że coś ty zrobił, Igła?! – wydarł się
Zbyszek. – Przecież oni się pozabijają!
Po tych słowach, jak
huragan atakujący wpadł do pokoju. Zdziwił się, zastając taki widok.
- Wy… żyjecie? – spytał zaskoczony.
- Z tego, co mi wiadomo to rzadko zdarza się
taka nagła śmierć – dla efektu pstryknęłam palcami.
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi – wywrócił
oczami. – Przecież jeszcze niedawno zostawienie was samych w jednym
pomieszczeniu groziło takim mini końcem świata.
- Jak widzisz, wszyscy żyjemy – stwierdził
Michał.
- To co? Idziemy? – do pokoju wpadł Paweł.
Wstałam gwałtownie z łóżka, gdy zobaczyłam, jak jest ubrany. (link)
- Gdzie jest Bartek?! – warknęłam. Nikt nie
musiał mi odpowiadać, bo przyjmujący przebiegł przez korytarz. Oczywiście uciekał
przede mną. Pobiegłam za nim. Był zbyt leniwy żeby zejść schodami, więc nerwowo
wciskał przycisk windy, żeby się otworzyła. Niestety ja byłam szybsza.
- Czy ja ci nie powiedziałam wyraźnie, że masz
oznajmić Zatorowi, że idziemy na SPACER?! – dokładnie podkreśliłam ostatnie
słowo.
- Ale ja powiedziałem, że to spacer,
przysięgam – Kurek był bliski płaczu.
- To czemu on znowu odstawia taki cyrk?
- Bo ja wiem? Mówiłem mu żeby się przebrał.
Błagam cię Blanka, nie zabijaj – ukląkł przede mną i złożył ręce, jak do
modlitwy w błagalnym geście. – Jestem za młody i za piękny żeby umierać.
- I za skromny, jak widać – mruknęłam i
skrzyżowałam ręce na piersi.
- A co to? Oświadczyny? – zapytał niczego
nieświadomy Paweł.
- Wręcz przeciwnie – powiedział przerażony
przyjmujący.
- Paweł, chodź na słówko – podeszłam do niego
i objęłam ramieniem. Oddaliliśmy się kawałek.
- Mam się bać? – spytał, lekko przestraszony.
No ludzie! Czemu wszyscy się mnie tutaj tak boją?
- Chcę ci zadać tylko takie małe pytanko –
wyjaśniłam. Siatkarz odetchnął z ulgą. – Podoba ci się Sylwia?
- Yyy – zaczął się jąkać. – No fajna jest. I
ładna. I w ogóle taka super.
- Czyli tak – uśmiechnęłam się.
- Ale proszę cię, nie wygadaj jej – spojrzał
na mnie z miną słodkiego szczeniaka. No musiałam mu to obiecać, jak tak
patrzył. Największy twardziel by zmiękł, a co dopiero ja. Wbrew pozorom, to ja
strasznie wrażliwa jestem.
-Nie wygadam, spokojnie – ponownie odetchnął z
ulgą. – Skoro wiem to już na pewno, to udzielę ci takiej przyjacielskiej rady.
- Zamieniam się w słuch – wyszczerzył się.
- Przebierz się. Ten strój – skrzywiłam się –
nie spodoba jej się.
- Tak myślisz? Chciałem na takiego bohatera
jakby wyjść – posmutniał.
- Wyszło bardziej na ofiarę, ale na szczęście
cię w tym nie widziała. Idź ubierz się w coś … normalniejszego.
- Okej – uśmiechnął się. – Blanka, a ten… -
zmieszał się – czy Sylwia coś mówiła o mnie?
- Ona też cię bardzo lubi – uśmiechnęłam się.
Zatorskiemu od razu rozszerzyły się źrenice. Z tej radości mocno mnie
przytulił.
- Dzięki, Blanka – powiedział, a po chwili
zniknął za drzwiami swojego pokoju. Pokręciłam głową z politowaniem i wróciłam
do zdezorientowanego Bartka.
- Co mu nagadałaś? – spytał.
- Tajemnica – wystawiłam mu język i ruszyłam w
kierunku swojego pokoju, gdzie nadal siedział Zbyszek, Michał i Krzysiek. Na
mój widok przyjmujący podrzucił coś Bartmanowi, a ten od razu schował to za plecami.
- Co wy tam chowacie? – spytałam podejrzliwie.
- Nic – wybełkotał Igła z pełną buzią. No nie.
Jeśli oni jedli to, co myślę to mają przerąbane.
- Zbyszek, pokazuj mi to – zgromiłam go
spojrzeniem. Podeszłam do niego i zwinnym ruchem wyrwałam mu to coś z ręki. –
Moja czekolada!
Czyli jednak moje
przypuszczenia były słuszne. Zjedli moją ostatnią czekoladę.
- Twoja? – zdziwił się Ignaczak. – Nie
wiedzieliśmy.
Zrobię im krzywdę, daję
słowo.
- Nie udawaj głupiego – warknęłam. – Który to
wziął?
Wszyscy jednomyślnie
wskazali na Kubiaka. Zacisnęłam dłonie w pięści, a on tylko skrzyżował ręce na
piersi i uśmiechnął się cwaniacko.
- Masz przejebane, Kubiak – wysyczałam przez
zęby.
- Uważaj, bo się przestraszę – zaśmiał się.
Gdy zauważyłam wazon na stoliku po mojej lewej stronie, to od razu złośliwy
uśmieszek wkradł się na moja twarz. Jednym zwinnym ruchem wzięłam go i wylałam
całą wodę na siatkarza. Zerwał się natychmiast na równe nogi.
- Pojebało cię?! – krzyknął wściekły.
- Trzeba było nie ruszać moich rzeczy –
wzruszyłam ramionami.
- Teraz masz druga koszulkę do prania – odparł
i ściągnął mokrą część garderoby, którą po chwili we mnie rzucił.
- Fuj – jęknęłam i odrzuciłam to na ziemię. –
Nie będę ci znowu koszulki prała!
- Ubrudziłaś, pierzesz – wzruszył ramionami,
nadal uśmiechając się cwaniacko. Spojrzałam na niego. O rany, mogłam tego nie
robić. Czemu jego widok bez koszulki mnie tak ruszył? Blanka, odwróć wzrok, no
odwróć! Nie patrz tyle, bo od razu wyczuje, że coś tu nie hallo. No ale ludzie,
on ma boską klatę. Ale jednak to Kubiak! Ogarnij się, Kamińska!
Na całe szczęście wyszedł do swojego pokoju żeby założyć świeżą koszulkę. I bardzo dobrze. Jeszcze chwila, a zrobiłabym coś głupiego. Ja rozumiem, że ostatnio nasze stosunki są ciut bardziej przyjazne, ale to nie od razu powód żeby zacząć na niego patrzeć pod innym kątem...jak na faceta. Przystojnego faceta. Rany, sama siebie nie poznaję.
co miało być lepiej pomiędzy tą dwójką, to znowu coś robią.
OdpowiedzUsuńCzy oni wiecznie muszą sobie dogryzać tak?
Eh, ale co zrobisz.
Fajnie <3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ;)
Uzależniające czytanie tego bloga
Pozdrawiam Natalia.
chciałam zarzucić tutaj kopiuj-wklej swoich ulubionych cytatów ale bym musiała pół rozdziału wrzucić :D BOSKO!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział oni chyba jednak zawsze będą się kłócić.. ale jak widać już potrafią normalnie rozmawiać więc powinno być tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńPaweł mnie zabił tym strojem xD Dobrze, że Blanka ma dla niego dobrą motywację do zmiany swojego stroju :D Mam nadzieję, że mu się z Sylwią uda. Co do Blanki i Michała to zdecydowanie coraz lepiej się dogadują, dziewczyna nawet zauważa jego wygląd więc to spory postęp. Ciekawa jestem kiedy ona się złamie pod swoim uporem. A może to Kubiak zrobi pierwszy krok? Ta druga opcja chyba nawet bardziej mi odpowiada :P
OdpowiedzUsuńhttp://byc-obojetna.blogspot.com/ zapraszam na nowy ;)
OdpowiedzUsuń