11.11.2013

Rozdział 13

Rano obudziło mnie dobijanie się do drzwi. Zaspana sięgnęłam po telefon i zerknęłam na godzinę. Dochodziła 9. No ludzie! Przecież ja wróciłam po 2. Kto nie daje mi spać? Wstałam.. w sumie to za dużo powiedziane. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Przekręciłam klucz w zamku. Na korytarzu stały moje uśmiechnięte przyjaciółki.
 - Czy wy spać nie możecie? – zapytałam i ziewnęłam.
 - My już się wyspałyśmy – stwierdziła Sylwia.
 - Ty jak zwykle nie – dodała Daga. Trafna uwaga. Punkt dla niej.
 - Właźcie. Ogarnę się jakoś – otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam blondynki do środka. Po chwili byłam już w łazience. Ściągnęłam wczorajsze ubranie i weszłam do kabiny prysznicowej. Umyłam się dokładnie, łącznie z włosami. Następnie opatuliłam się ręcznikiem i zabrałam za suszenie mojej brąz czupryny. Rozczesałam ją i jak zwykle spostrzegłam się, że nie mam bielizny i ubrań. Westchnęłam zażenowana samą sobą i wyszłam z łazienki. Ku mojemu zdziwieniu w pokoju oprócz dziewczyn był jeszcze Kurek, Igła i Kubiak.
 - Czy wszyscy tutaj cierpią na bezsenność? – spytałam retorycznie i zabrałam się za wyciąganie ciuchów z szafy.
 - Również miło cię widzieć w ten piękny dzień, Blanko – wyszczerzył się Ignaczak. Kulturalny, jak zwykle.
 - A mi was nie, bo najchętniej bym teraz spała – skrzywiłam się. Szczerość do podstawa.
 - Całe życie prześpisz – stwierdził Michał. Trafna uwaga. Najchętniej bym tak zrobiła.
 - Przynajmniej bym się wyspała – wystawiłam mu język i ponownie zniknęłam w łazience. Po kilku minutach wróciłam już kompletnie ubrana (link). Ekipa w pokoju powiększyła się o Zbyszka i Asię. Czemu wszyscy zawsze przesiadują u mnie? Przegrałam jakiś zakład, o którym nie wiem, czy co? Przecież byłam grzeczna! Czasem. Ale liczą się przecież chęci.
Wcisnęłam się na łóżko między Krzyśkiem, a Sylwią.
 - To co dzisiaj porabiamy? – zapytał Bartek.
 - Ja bym sobie pospała – rozmarzyłam się.
 - Na całe szczęście ciebie tutaj nie słuchamy – uśmiechnął się złośliwie Dziku. Posłałam mu piorunujące spojrzenie.
 - Może połazimy po Spale, co? – zaproponował Zibi.
 - W sumie czemu nie –poparł Libero.
 - To idziemy na wycieczkę! – ucieszył się Kurek i gwałtownie wstał z miejsca.
 - Poinformuj z łaski swojej Pawła i Piotrka – uśmiechnęłam się do niego najmilej, jak umiałam. – Tylko użyj słowa spacer. Wtedy ubiorą się normalnie. Bo jak powiesz wycieczka, czy wyprawa, to przyjdą przebrani za Indiana Jones’a.
 - Dobry pomysł – potwierdził przyjmujący i zniknął za drzwiami. Po chwili zmyły się również dziewczyny i Zbyszek z Asią. Chcieli się przebrać.
 - A wy nie macie nic do załatwienia przypadkiem? – spytałam tą dwójkę, która została w pokoju.
 - Nie, skądże. A czemu pytasz? – Libero głupkowato się wyszczerzył.
 - Z czystej ciekawości, Krzysiu.
 - Masz wygodniejsze łóżko ode mnie – stwierdził Michał.
 - Wiem. I bardzo je lubię, więc się tak na nim nie wierć, bo je zepsujesz – odparłam.
 - Może zamienimy się pokojami, co? – zapytał. – Tutaj jest fajniej.
 - Wprowadź się do naszej Blanki, Dziku – wyszczerzył się Igła i objął mnie ramieniem.
 - Ja i on w jednym pokoju? Chyba śnisz, Igła – skrzywiłam się.
 - Popieram w 100%. Ja chcę sam pokój. Bez niej – dodał przyjmujący.
 - A już myślałem, ze się polubiliście – zasmucił się Libero.
 - Tolerujemy – stwierdził. – A to już coś.
 - W sumie, to bez tych waszych kłótni nudno by było – westchnął.
 - A co ty się tak rozczulasz, Krzysiu?
 - Bo ja was, jak takie młodsze rodzeństwo traktuję – wzruszył ramionami, a następnie obrócił w stronę Michała. – A ty – wskazał na niego – jeśli zrobisz coś mojej małej Blaneczce, to pożałujesz.
 - Co? A jak ona mi coś zrobi, to nie zareagujesz? – oburzył się.
 - Jest kobietą, wolno jej.
Zaśmiałam się i wystawiłam język przyjmującemu.
 - Zawsze mam lepiej! – ucieszyłam się.
 - Kurde, komórki zapomniałem wziąć z pokoju. Iwona mnie zabije, jak nie odbiorę choćby jednego połączenia – przestraszony migiem wyleciał z pokoju. Pantoflarz. Nie no, żartuję. Fajna musi być ta jego Iwona, z tego co opowiadał. Sama bym chciała żeby mój przyszły mąż po ślubie wyrażał się o mnie, tak jak on o niej. Tylko gdzie ja takiego ideała znajdę?
 - Ten to ma z tą Iwoną – zaśmiał się Dziku. Poprawił się na drugim łóżku wygodnie, a ręce ułożył pod głową.
 - Co ty chcesz – machnęłam ręką. – Z tego co słyszałam, to to jest wspaniałe małżeństwo.
 - A czy ja coś mówię? – wywrócił oczami. – Znam jego żonę i dzieci. To taka wręcz idealna rodzina.
 - Zazdroszczę im tego – stwierdziłam na głos i ułożyłam się w identycznej pozycji, jak siatkarz.
 - A ty nie za młoda na zakładanie rodziny jesteś? – zdziwił się.
 - Po prostu mówię, że zazdroszczę. Nie powiedziałam, że już męża chcę mieć – wywróciłam oczami.
 - W sumie teraz to i siedemnastolatki śluby biorą.
 - W 99% dlatego, że dziewczyna w ciążę zaszła.
 - Dokładnie – poparł mnie. – Nie rozumiem tego. Co to za różnica, czy rodzice będą małżeństwem, czy nie?
 - Większość to robi przez nacisk rodziców.
- I dlatego potem tyle rozwodów jest.
 - Popatrz, Kubiak – zaczęłam po chwili i uśmiechnęłam lekko. – Leżymy sobie, gadamy. Nawet poglądy mamy podobne. Kto by pomyślał.
 - Już ci powiedziałem, że czasem nie jesteś taka zła – puścił mi oczko.
 - Jak mnie nie będziesz wkurzał, to za jakiś czas znikniesz z listy moich wrogów.
 - Jaki zaszczyt mnie kopnął – zaśmiał się.
Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas na korytarzu. Wytężyłam słuch.
 - Że coś ty zrobił, Igła?! – wydarł się Zbyszek. – Przecież oni się pozabijają!
Po tych słowach, jak huragan atakujący wpadł do pokoju. Zdziwił się, zastając taki widok.
 - Wy… żyjecie? – spytał zaskoczony.
 - Z tego, co mi wiadomo to rzadko zdarza się taka nagła śmierć – dla efektu pstryknęłam palcami.
 - Dobrze wiesz, o co mi chodzi – wywrócił oczami. – Przecież jeszcze niedawno zostawienie was samych w jednym pomieszczeniu groziło takim mini końcem świata.
 - Jak widzisz, wszyscy żyjemy – stwierdził Michał.
 - To co? Idziemy? – do pokoju wpadł Paweł. Wstałam gwałtownie z łóżka, gdy zobaczyłam, jak jest ubrany. (link)
 - Gdzie jest Bartek?! – warknęłam. Nikt nie musiał mi odpowiadać, bo przyjmujący przebiegł przez korytarz. Oczywiście uciekał przede mną. Pobiegłam za nim. Był zbyt leniwy żeby zejść schodami, więc nerwowo wciskał przycisk windy, żeby się otworzyła. Niestety ja byłam szybsza.
 - Czy ja ci nie powiedziałam wyraźnie, że masz oznajmić Zatorowi, że idziemy na SPACER?! – dokładnie podkreśliłam ostatnie słowo.
 - Ale ja powiedziałem, że to spacer, przysięgam – Kurek był bliski płaczu.
 - To czemu on znowu odstawia taki cyrk?
 - Bo ja wiem? Mówiłem mu żeby się przebrał. Błagam cię Blanka, nie zabijaj – ukląkł przede mną i złożył ręce, jak do modlitwy w błagalnym geście. – Jestem za młody i za piękny żeby umierać.
 - I za skromny, jak widać – mruknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
 - A co to? Oświadczyny? – zapytał niczego nieświadomy Paweł.
 - Wręcz przeciwnie – powiedział przerażony przyjmujący.
 - Paweł, chodź na słówko – podeszłam do niego i objęłam ramieniem. Oddaliliśmy się kawałek.
 - Mam się bać? – spytał, lekko przestraszony. No ludzie! Czemu wszyscy się mnie tutaj tak boją?
 - Chcę ci zadać tylko takie małe pytanko – wyjaśniłam. Siatkarz odetchnął z ulgą. – Podoba ci się Sylwia?
 - Yyy – zaczął się jąkać. – No fajna jest. I ładna. I w ogóle taka super.
 - Czyli tak – uśmiechnęłam się.
 - Ale proszę cię, nie wygadaj jej – spojrzał na mnie z miną słodkiego szczeniaka. No musiałam mu to obiecać, jak tak patrzył. Największy twardziel by zmiękł, a co dopiero ja. Wbrew pozorom, to ja strasznie wrażliwa jestem.
 -Nie wygadam, spokojnie – ponownie odetchnął z ulgą. – Skoro wiem to już na pewno, to udzielę ci takiej przyjacielskiej rady.
 - Zamieniam się w słuch – wyszczerzył się.
 - Przebierz się. Ten strój – skrzywiłam się – nie spodoba jej się.
 - Tak myślisz? Chciałem na takiego bohatera jakby wyjść – posmutniał.
 - Wyszło bardziej na ofiarę, ale na szczęście cię w tym nie widziała. Idź ubierz się w coś … normalniejszego.
 - Okej – uśmiechnął się. – Blanka, a ten… - zmieszał się – czy Sylwia coś mówiła o mnie?
 - Ona też cię bardzo lubi – uśmiechnęłam się. Zatorskiemu od razu rozszerzyły się źrenice. Z tej radości mocno mnie przytulił.
 - Dzięki, Blanka – powiedział, a po chwili zniknął za drzwiami swojego pokoju. Pokręciłam głową z politowaniem i wróciłam do zdezorientowanego Bartka.
 - Co mu nagadałaś? – spytał.
 - Tajemnica – wystawiłam mu język i ruszyłam w kierunku swojego pokoju, gdzie nadal siedział Zbyszek, Michał i Krzysiek. Na mój widok przyjmujący podrzucił coś Bartmanowi, a ten od razu schował to za plecami.
 - Co wy tam chowacie? – spytałam podejrzliwie.
 - Nic – wybełkotał Igła z pełną buzią. No nie. Jeśli oni jedli to, co myślę to mają przerąbane.
 - Zbyszek, pokazuj mi to – zgromiłam go spojrzeniem. Podeszłam do niego i zwinnym ruchem wyrwałam mu to coś z ręki. – Moja czekolada!
Czyli jednak moje przypuszczenia były słuszne. Zjedli moją ostatnią czekoladę.
 - Twoja? – zdziwił się Ignaczak. – Nie wiedzieliśmy.
Zrobię im krzywdę, daję słowo.
 - Nie udawaj głupiego – warknęłam. – Który to wziął?
Wszyscy jednomyślnie wskazali na Kubiaka. Zacisnęłam dłonie w pięści, a on tylko skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął się cwaniacko.
 - Masz przejebane, Kubiak – wysyczałam przez zęby.
 - Uważaj, bo się przestraszę – zaśmiał się. Gdy zauważyłam wazon na stoliku po mojej lewej stronie, to od razu złośliwy uśmieszek wkradł się na moja twarz. Jednym zwinnym ruchem wzięłam go i wylałam całą wodę na siatkarza. Zerwał się natychmiast na równe nogi.
 - Pojebało cię?! – krzyknął wściekły.
 - Trzeba było nie ruszać moich rzeczy – wzruszyłam ramionami.
 - Teraz masz druga koszulkę do prania – odparł i ściągnął mokrą część garderoby, którą po chwili we mnie rzucił.
 - Fuj – jęknęłam i odrzuciłam to na ziemię. – Nie będę ci znowu koszulki prała!
 - Ubrudziłaś, pierzesz – wzruszył ramionami, nadal uśmiechając się cwaniacko. Spojrzałam na niego. O rany, mogłam tego nie robić. Czemu jego widok bez koszulki mnie tak ruszył? Blanka, odwróć wzrok, no odwróć! Nie patrz tyle, bo od razu wyczuje, że coś tu nie hallo. No ale ludzie, on ma boską klatę. Ale jednak to Kubiak! Ogarnij się, Kamińska!
Na całe szczęście wyszedł do swojego pokoju żeby założyć świeżą koszulkę. I bardzo dobrze. Jeszcze chwila, a zrobiłabym coś głupiego. Ja rozumiem, że ostatnio nasze stosunki są ciut bardziej przyjazne, ale to nie od razu powód żeby zacząć na niego patrzeć pod innym kątem...jak na faceta. Przystojnego faceta. Rany, sama siebie nie poznaję.

6 komentarzy:

  1. co miało być lepiej pomiędzy tą dwójką, to znowu coś robią.
    Czy oni wiecznie muszą sobie dogryzać tak?
    Eh, ale co zrobisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie <3
    czekam na kolejny ;)
    Uzależniające czytanie tego bloga
    Pozdrawiam Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  3. chciałam zarzucić tutaj kopiuj-wklej swoich ulubionych cytatów ale bym musiała pół rozdziału wrzucić :D BOSKO!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział oni chyba jednak zawsze będą się kłócić.. ale jak widać już potrafią normalnie rozmawiać więc powinno być tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Paweł mnie zabił tym strojem xD Dobrze, że Blanka ma dla niego dobrą motywację do zmiany swojego stroju :D Mam nadzieję, że mu się z Sylwią uda. Co do Blanki i Michała to zdecydowanie coraz lepiej się dogadują, dziewczyna nawet zauważa jego wygląd więc to spory postęp. Ciekawa jestem kiedy ona się złamie pod swoim uporem. A może to Kubiak zrobi pierwszy krok? Ta druga opcja chyba nawet bardziej mi odpowiada :P

    OdpowiedzUsuń
  6. http://byc-obojetna.blogspot.com/ zapraszam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń