7.11.2013

Rozdział 12

W pewnym momencie z wody wyszedł Zbyszek. Podbiegł do nas, chlapiąc przy tym wodą na prawo i lewo.
 - Ty, orangutan – zaczęłam. – Wytarłbyś się.
 - Nie opłaca mi się – położył ręce na dłoniach. – Zabieram was do wody.
 - Zabawne, kochanie – odparła z uśmiechem Asia.
 - A ty skarbie idziesz pierwsza – wyszczerzył się i wziął ją na ręce.
 - Puść mnie! – pisnęła. Atakujący jej jednak nie słuchał i ruszył w stronę jeziora. Powiedział coś do chłopaków i już po chwili przed naszą trójką stał już Zatorski, Kurek i Igła. Wyszczerzyli się i próbowali nas wziąć na ręce. Rzecz jasna ja się najbardziej Bartkowi stawiałam. W końcu wziął i przerzucił mnie sobie przez ramię.
 - Zwariowałeś, Siurak?! – krzyknęłam.
 - O nie – zaczął. – Miałem cię postawić po prostu, ale za to, że mnie tak nazwałaś to wrzucę cię od razu na głęboką wodę.
 - A może ja nie umiem pływać? – prychnęłam i skrzyżowałam ręce. Musiałam naprawdę komicznie wyglądać, tkwiąc w takiej pozycji, noszona przez przyjmującego. Zaczął wchodzić do wody. Coraz głębiej i głębiej. W końcu zrobił tak, jak powiedział. Wrzucił mnie do wody. Nie było strasznie głęboko, ale ja z moim niskim wzrostem byłam cała pod wodą. Postanowiłam nabrać siatkarza. Niedaleko był pomost. Najdelikatniej, jak tylko umiałam podpłynęłam do niego i schowałam się za drewnianą belką. Wypłynęłam na powierzchnie, bo jeszcze chwila moment, a by skończył mi się tlen. Z cwaniackim uśmieszkiem obserwowałam bieg wydarzeń. Spanikowany Bartek zaczął nurkować i szukać mnie. Po chwili dołączyła do niego reszta. Wiem, że to było wredne, ale chciałam się odegrać za to wrzucenie do wody. Miałam w końcu do nich podpłynąć, ale coś mi przeszkodziło. Pech chciał, że noga zaplątała mi się o jakiś sznur. Zanurkowałam zatem, bo chciałam się wyplatać. Chwilę mi to zajęło, ale w końcu się udało. Zaczęłam więc się wynurzać. Źle wymierzyłam sobie odległość od lustra wody do spodu pomostu i uderzyłam w niego głową. Wpadłam do wody, a obraz zaczął zanikać. Nie wiem przez jak długo widziałam tylko ciemność. Chyba zaczęłam tracić przytomność. W pewnym momencie poczułam, tak jakby ktoś mnie chwycił w pasie i zaczął płynąć w górę. Gdy wypłynęliśmy na powierzchnie zaczęłam kaszleć. Chciałam wypluć całą wodę, którą miałam w płucach. Dopiero po chwili odwróciłam się w kierunku twarzy mojego wybawiciela. Stało się to wtedy, gdy niósł mnie na rękach w stronę mojego koca. Jakie było moje zdziwienie, gdy tym ratownikiem okazał się Michał. Położył mnie na niebieskim materiale. W mgnieniu oka wszyscy znaleźli się przy mnie. Sylwia położyła mi ręcznik na ramiona, bo cała się trzęsłam.
 - Rany, Blanka, tak strasznie cię przepraszam – zaczął lamentować Bartek. – Ja cię nie chciałem zabić. Przysięgam!
 - Jak się czujesz? Wszystko w porządku? – zamartwiały się przyjaciółki.
 - Jest okej – powiedziałam zachrypniętym głosem. Nadal czułam wodę wszędzie.
 - Dajcie jej chwilę, żeby odpoczęła – powiedziała Aśka, więc wszyscy zamilkli. Starałam się unormować oddech. Ciężko mi się oddychało. Po chwili już byłam w stanie mówić.
 - To nie twoja wina, Bartek – mówiłam cicho i powoli. Przyjmujący spojrzał pytająco na mnie. – Jak mnie wrzuciłeś do wody, to chciałam się odegrać. Popłynęłam kawałek koło pomostu i schowałam się za belką. W końcu chciałam się ujawnić, bo serio zaczęliście się martwić. Zaplątałam się w linę, więc zanurkowałam ją odplątać. Jak wypłynęłam na powierzchnię, uderzyłam się w głowę. Wpadłam do wody, a resztę to jak przez mgłę pamiętam. Poczułam, że ktoś mnie chwyta i płynie na powierzchnię. Przepraszam was – spuściłam głowę.
 - Przestań, to nie twoja wina – powiedział Zbyszek.
 - Właśnie – dodał Ignaczak. – Jesteś poszkodowana.
 - Idźcie się bawić, co? – powiedziałam. – Ja tu sobie posiedzę, dojdę do siebie. Nie chcę psuć wyjazdu.
 - A jak ci się coś stanie? – zmartwił się Piotrek.
 - Nic mi już nie jest. Wracajcie do wody – uśmiechnęłam się lekko.
 - No dobra. Z tobą lepiej nie zadzierać – zaśmiał się Igła, wstając z miejsca.
 - Jeszcze raz przepraszam, Bartek – powiedziałam skruszona.
 - No przestań – machnęłam ręką. – Gdyby nie ten wypadek, to kawał był dobry.
Wszyscy ruszyli w kierunku wody.
 - Michał – zatrzymałam go. – Zostaniesz chwilę?
Posłusznie usiadł obok mnie na kocu.
 - Chcę ci podziękować – zaczęłam.
 - Przecież każdy na moim miejscu by to zrobił – wzruszył ramionami.
 - Ale nie każdy mnie zauważył – trafna uwaga, Blanka. Ja to mam łeb! – Dlatego dziękuję.
Odwróciłam się w jego stronę i nieśmiało cmoknęłam w policzek. Tak, wiem. Nie spodziewaliście się tego po mnie. W sumie ja też. To był taki impuls. Byłam po prostu wdzięczna za uratowanie życia. Uśmiechnął się lekko.
 - Wiesz co? – zapytał. Zaciekawiona spojrzałam na niego. – Nie jesteś taka zła. Czasem.
 - Uznam to za komplement – uśmiechnęłam się.
 - Mam wracać do reszty, czy zostać z tobą?
 - Leć do nich.
 - Ale gdybyś się dusiła, czy coś, to daj znać – zaśmiał się.
Czyżby to był początek przyjaźni Kamińska – Kubiak? Kto wie. Wszystko wyjdzie z czasem.

W końcu doszłam do normy, że tak to nazwę. Postanowiliśmy zostać tu dłużej, niż planowaliśmy. Chłopaki zorganizowali nam miejsce, gdzie mogliśmy urządzić sobie ognisko. Usiedliśmy więc w kółku. Nawet alkohol był. Rzecz jasna niewiele, bo siatkarzom dużo nie wolno było. Każdy wypił tylko po jednym piwie. Znaczy oczywiście ja i Daga nie piłyśmy, bo miałyśmy prowadzić. Taka rola kierowców.  Piekliśmy kiełbaski i śpiewaliśmy piosenki. Poprawka: wydzieraliśmy się w niebogłosy. Banda dzikusów normalnie. Ale co tam! Fajna zabawa była! Igła w pewnym momencie przypomniał sobie, że wziął Boom Boxa. Rzuciłam mu więc kluczyki do auta i jak na skrzydłach poleciał w jego kierunku. Po chwili wrócił z wspomnianym wyżej przedmiotem.
 - To co włączamy? – spytał wszystkich.
 - Szkoda, że Winiara nie ma. To jest DJ! – stwierdził Piotrek.
 - No przecież nie będę go z Bełchatowa teraz ściągać – Ignaczak wywrócił oczami.
 - Może na początek klasyk? – zaproponował Bartman.
 - Zibi dobrze gada! Polać mu! – zawtórował mu Kubiak, otwierając drugą puszkę Tyskiego. Tak, po pierwszej przyszła kolej na drugą. Wystarczyło ich tylko przypilnować żeby na tej drugiej się skończyło. Krzysiu uśmiechnął się szeroko i nacisnął odpowiedni przycisk. Z głośników popłynął znany wszystkim hit Top One ‘’Hallo’’. Zibi porwał swoją dziewczynę do tańca. W jego ślady poszedł Paweł, który poprosił Sylwię. Widziałam po nim, że blondynka nie jest mu obojętna. Wystarczy ich tylko pchnąć ku sobie. Ani się nie obejrzałam, a Dagmara została porwana przez Bartka, a ja przez Igłę. Po tej piosence przyszła kolej na następną. Przesłuchaliśmy chyba wszystkie możliwe piosenki disco polo, jakie są. Tańczyłam z każdym po kilka razy. Wybawiłam się za wszystkie czasy!
 - To jak? Kiedy to powtarzamy? – zagadał Zatorski, gdy zaczęliśmy już powoli sprzątać i się zbierać.
 - Spytaj koleżanek, kiedy mają zamiar wpaść – zaśmiał się Krzysiek.
 - To się jeszcze ustali, Pawełku – zaśmiała się Sylwia. Muszę wam powiedzieć, że ta dwójka większość tego wieczoru spędziła razem. Martwiło mnie tylko, że z Katowic do Bełchatowa jest spory kawałek. Zawsze można było liczyć, że Zatorski podpisze kontrakt z Jastrzębskim Węglem, prawda? Jak to mawiają: nadzieja matką głupich. A każda matka kocha swoje dzieci.
Siatkarze zgasili ognisko i zaczęliśmy iść w kierunku parkingu. Wpakowaliśmy się do samochodów w takich samych składach, jak tu przyjechaliśmy. Piotrek, Bartek i Krzysiu byli tak zmęczeni, że spali, jak zabici na tyle. Zabawnie wyglądali. Michała za to rozpierała energia. Zaczął śpiewać przeboje Baciarów. Myślałam, że zejdę ze śmiechu. W końcu i ja do niego dołączyłam. Musiałam przyznać, że ten dzień był chyba jedyny, w którym tak dobrze się dogadywaliśmy. Trzeba to gdzieś zapisać.

Do ośrodka dotarliśmy grubo po 2 w nocy. Fakt, trochę się tam zasiedzieliśmy. Ku naszemu zaskoczeniu przywitała nas zamknięta brama. Wyszliśmy z aut i podeszliśmy bliżej. Zbyszek szarpnął nią, ale ani drgnęła.
 - No to nieźle – skomentowałam. – Zostaje nam spanie w aucie, lub pod gołym niebem.
 - Mogę w aucie? Proooszę – Nowakowski złożył ręce, jak do modlitwy. – Boję się spania pod gołym niebem. Jak byłem mały, to jedyny na obozy przez to nie jeździłem. Mam traumę.
 - Spokojnie, Piter – zaczął Bartek. – Dostaniemy się do środka.
 - Jak? – spytała Dagmara.
 - Któryś z nas przejdzie przez bramę, skoczy po klucz i otworzy. Proste.
 - To w takim razie ty przejdziesz przez tą bramę – skomentował Dziku.
 - Okej – uśmiechnął się i zaczął wspinać. Chyba użyłam złego określenia. Po prostu położył jedną stopę na pręcie i zwinnym ruchem przełożył nogę przez ogrodzenie. Skubaniec był po drugiej stronie.
 - Ej, to proste jest – uśmiechnął się Zatorski. Chyba chciał zaimponować Sylwii, bo także podobnym sposobem przedostał się na drugą stronę. Po kilku minutach wszyscy siatkarze byli na terenie parkingu.
 - Miłej nocy, drogie panie – wyszczerzył się Kurek. Ruszyli w stronę drzwi wejściowych.
 - Ej no! – krzyknęłam. – Chyba nas tu nie zostawicie?
 - A czemu nie? – spytał złośliwie Michał.
 - Nie wygłupiajcie się, tylko przynieście klucz od bramy – powiedziała Aśka.
Nic nie odpowiedzieli, tylko weszli do środka.
 - A jak oni serio nie wrócą? – panikowała Daga.
 - Jak serio nie wrócą, to będą mieć przechlapane do końca życia – wysyczałam przez zęby. Czekałyśmy 5 minut, ale opłacało się. Przyszedł Zibi i otworzył nam bramę. Wjechałyśmy więc autami na parking. Następnie ruszyłyśmy w stronę ośrodka. Pożegnałyśmy się na schodach i każdy rozszedł się do swojego pokoju. No dobra, nie każdy. Zibi oczywiście poszedł z Asią do niej.
 - Tylko cicho bądźcie, okej? – zaśmiałam się.
 - A co, boisz się, że cię zdemoralizujemy? – odparł z uśmiechem Bartman.

 - Coś w ten deseń. Dobranoc, gołąbeczki – posłałam im buziaka i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Co to była za radość, gdy tak padłam na łóżko. Nawet przebrać mi się nie chciało. Zasnęłam momentalnie. Nawet nie sądziłam, że jestem tak wykończona. Ale warto było. Świetnie się bawiłam.

_____________________

Jastrzębski znowu wygrywa! <3

5 komentarzy:

  1. aż włączyłam sobie Top One :) przypomina mi się za każdym razem filmik z Igłą Szyte, kiedy to śpiewają... ach, tęsknię za Igłą :(
    a rozdział fajówka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne , Świetne <3
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział impreza nad jeziorem jak widać się udała.... Nawet Blanka z Michałem się nie kłócili... Super że Misiek ją zauważył i ją uratował.... pozdrawiam do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Blanka i Michał zrobili pierwszy krok ku normalności! Przypuszczam, że powoli ich relacje będą się zmieniać :) Żart byłby świetny gdyby nie to co stało się później... A to przeskakiwanie siatkarzy przez płot też jest mocne, oni to potrafią, a dziewczyny wiadomo xD

    OdpowiedzUsuń