W pewnym momencie z wody
wyszedł Zbyszek. Podbiegł do nas, chlapiąc przy tym wodą na prawo i lewo.
- Ty, orangutan – zaczęłam. – Wytarłbyś się.
- Nie opłaca mi się – położył ręce na
dłoniach. – Zabieram was do wody.
- Zabawne, kochanie – odparła z uśmiechem
Asia.
- A ty skarbie idziesz pierwsza – wyszczerzył
się i wziął ją na ręce.
- Puść mnie! – pisnęła. Atakujący jej jednak
nie słuchał i ruszył w stronę jeziora. Powiedział coś do chłopaków i już po
chwili przed naszą trójką stał już Zatorski, Kurek i Igła. Wyszczerzyli się i
próbowali nas wziąć na ręce. Rzecz jasna ja się najbardziej Bartkowi stawiałam.
W końcu wziął i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Zwariowałeś, Siurak?! – krzyknęłam.
- O nie – zaczął. – Miałem cię postawić po
prostu, ale za to, że mnie tak nazwałaś to wrzucę cię od razu na głęboką wodę.
- A może ja nie umiem pływać? – prychnęłam i
skrzyżowałam ręce. Musiałam naprawdę komicznie wyglądać, tkwiąc w takiej
pozycji, noszona przez przyjmującego. Zaczął wchodzić do wody. Coraz głębiej i
głębiej. W końcu zrobił tak, jak powiedział. Wrzucił mnie do wody. Nie było
strasznie głęboko, ale ja z moim niskim wzrostem byłam cała pod wodą.
Postanowiłam nabrać siatkarza. Niedaleko był pomost. Najdelikatniej, jak tylko
umiałam podpłynęłam do niego i schowałam się za drewnianą belką. Wypłynęłam na
powierzchnie, bo jeszcze chwila moment, a by skończył mi się tlen. Z cwaniackim
uśmieszkiem obserwowałam bieg wydarzeń. Spanikowany Bartek zaczął nurkować i
szukać mnie. Po chwili dołączyła do niego reszta. Wiem, że to było wredne, ale
chciałam się odegrać za to wrzucenie do wody. Miałam w końcu do nich podpłynąć,
ale coś mi przeszkodziło. Pech chciał, że noga zaplątała mi się o jakiś sznur.
Zanurkowałam zatem, bo chciałam się wyplatać. Chwilę mi to zajęło, ale w końcu
się udało. Zaczęłam więc się wynurzać. Źle wymierzyłam sobie odległość od
lustra wody do spodu pomostu i uderzyłam w niego głową. Wpadłam do wody, a
obraz zaczął zanikać. Nie wiem przez jak długo widziałam tylko ciemność. Chyba
zaczęłam tracić przytomność. W pewnym momencie poczułam, tak jakby ktoś mnie
chwycił w pasie i zaczął płynąć w górę. Gdy wypłynęliśmy na powierzchnie
zaczęłam kaszleć. Chciałam wypluć całą wodę, którą miałam w płucach. Dopiero po
chwili odwróciłam się w kierunku twarzy mojego wybawiciela. Stało się to wtedy,
gdy niósł mnie na rękach w stronę mojego koca. Jakie było moje zdziwienie, gdy
tym ratownikiem okazał się Michał. Położył mnie na niebieskim materiale. W
mgnieniu oka wszyscy znaleźli się przy mnie. Sylwia położyła mi ręcznik na
ramiona, bo cała się trzęsłam.
- Rany, Blanka, tak strasznie cię przepraszam
– zaczął lamentować Bartek. – Ja cię nie chciałem zabić. Przysięgam!
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? –
zamartwiały się przyjaciółki.
- Jest okej – powiedziałam zachrypniętym
głosem. Nadal czułam wodę wszędzie.
- Dajcie jej chwilę, żeby odpoczęła –
powiedziała Aśka, więc wszyscy zamilkli. Starałam się unormować oddech. Ciężko
mi się oddychało. Po chwili już byłam w stanie mówić.
- To nie twoja wina, Bartek – mówiłam cicho i
powoli. Przyjmujący spojrzał pytająco na mnie. – Jak mnie wrzuciłeś do wody, to
chciałam się odegrać. Popłynęłam kawałek koło pomostu i schowałam się za belką.
W końcu chciałam się ujawnić, bo serio zaczęliście się martwić. Zaplątałam się
w linę, więc zanurkowałam ją odplątać. Jak wypłynęłam na powierzchnię,
uderzyłam się w głowę. Wpadłam do wody, a resztę to jak przez mgłę pamiętam.
Poczułam, że ktoś mnie chwyta i płynie na powierzchnię. Przepraszam was –
spuściłam głowę.
- Przestań, to nie twoja wina – powiedział Zbyszek.
- Przestań, to nie twoja wina – powiedział Zbyszek.
- Właśnie – dodał Ignaczak. – Jesteś poszkodowana.
- Idźcie się bawić, co? – powiedziałam. – Ja
tu sobie posiedzę, dojdę do siebie. Nie chcę psuć wyjazdu.
- A jak ci się coś stanie? – zmartwił się
Piotrek.
- Nic mi już nie jest. Wracajcie do wody –
uśmiechnęłam się lekko.
- No dobra. Z tobą lepiej nie zadzierać –
zaśmiał się Igła, wstając z miejsca.
- Jeszcze raz przepraszam, Bartek –
powiedziałam skruszona.
- No przestań – machnęłam ręką. – Gdyby nie ten
wypadek, to kawał był dobry.
Wszyscy ruszyli w kierunku
wody.
- Michał – zatrzymałam go. – Zostaniesz
chwilę?
Posłusznie usiadł obok
mnie na kocu.
- Chcę ci podziękować – zaczęłam.
- Przecież każdy na moim miejscu by to zrobił
– wzruszył ramionami.
- Ale nie każdy mnie zauważył – trafna uwaga,
Blanka. Ja to mam łeb! – Dlatego dziękuję.
Odwróciłam się w jego
stronę i nieśmiało cmoknęłam w policzek. Tak, wiem. Nie spodziewaliście się
tego po mnie. W sumie ja też. To był taki impuls. Byłam po prostu wdzięczna za
uratowanie życia. Uśmiechnął się lekko.
- Wiesz co? – zapytał. Zaciekawiona spojrzałam
na niego. – Nie jesteś taka zła. Czasem.
- Uznam to za komplement – uśmiechnęłam się.
- Mam wracać do reszty, czy zostać z tobą?
- Leć do nich.
- Ale gdybyś się dusiła, czy coś, to daj znać
– zaśmiał się.
Czyżby to był początek
przyjaźni Kamińska – Kubiak? Kto wie. Wszystko wyjdzie z czasem.
W końcu doszłam do normy,
że tak to nazwę. Postanowiliśmy zostać tu dłużej, niż planowaliśmy. Chłopaki
zorganizowali nam miejsce, gdzie mogliśmy urządzić sobie ognisko. Usiedliśmy
więc w kółku. Nawet alkohol był. Rzecz jasna niewiele, bo siatkarzom dużo nie
wolno było. Każdy wypił tylko po jednym piwie. Znaczy oczywiście ja i Daga nie
piłyśmy, bo miałyśmy prowadzić. Taka rola kierowców. Piekliśmy kiełbaski i śpiewaliśmy piosenki.
Poprawka: wydzieraliśmy się w niebogłosy. Banda dzikusów normalnie. Ale co tam!
Fajna zabawa była! Igła w pewnym momencie przypomniał sobie, że wziął Boom
Boxa. Rzuciłam mu więc kluczyki do auta i jak na skrzydłach poleciał w jego kierunku.
Po chwili wrócił z wspomnianym wyżej przedmiotem.
- To co włączamy? – spytał wszystkich.
- Szkoda, że Winiara nie ma. To jest DJ! –
stwierdził Piotrek.
- No przecież nie będę go z Bełchatowa teraz
ściągać – Ignaczak wywrócił oczami.
- Może na początek klasyk? – zaproponował
Bartman.
- Zibi dobrze gada! Polać mu! – zawtórował mu
Kubiak, otwierając drugą puszkę Tyskiego. Tak, po pierwszej przyszła kolej na
drugą. Wystarczyło ich tylko przypilnować żeby na tej drugiej się skończyło.
Krzysiu uśmiechnął się szeroko i nacisnął odpowiedni przycisk. Z głośników
popłynął znany wszystkim hit Top One ‘’Hallo’’. Zibi porwał swoją dziewczynę do
tańca. W jego ślady poszedł Paweł, który poprosił Sylwię. Widziałam po nim, że
blondynka nie jest mu obojętna. Wystarczy ich tylko pchnąć ku sobie. Ani się
nie obejrzałam, a Dagmara została porwana przez Bartka, a ja przez Igłę. Po tej
piosence przyszła kolej na następną. Przesłuchaliśmy chyba wszystkie możliwe
piosenki disco polo, jakie są. Tańczyłam z każdym po kilka razy. Wybawiłam się
za wszystkie czasy!
- To jak? Kiedy to powtarzamy? – zagadał
Zatorski, gdy zaczęliśmy już powoli sprzątać i się zbierać.
- Spytaj koleżanek, kiedy mają zamiar wpaść –
zaśmiał się Krzysiek.
- To się jeszcze ustali, Pawełku – zaśmiała
się Sylwia. Muszę wam powiedzieć, że ta dwójka większość tego wieczoru spędziła
razem. Martwiło mnie tylko, że z Katowic do Bełchatowa jest spory kawałek.
Zawsze można było liczyć, że Zatorski podpisze kontrakt z Jastrzębskim Węglem,
prawda? Jak to mawiają: nadzieja matką głupich. A każda matka kocha swoje
dzieci.
Siatkarze zgasili ognisko
i zaczęliśmy iść w kierunku parkingu. Wpakowaliśmy się do samochodów w takich
samych składach, jak tu przyjechaliśmy. Piotrek, Bartek i Krzysiu byli tak
zmęczeni, że spali, jak zabici na tyle. Zabawnie wyglądali. Michała za to
rozpierała energia. Zaczął śpiewać przeboje Baciarów. Myślałam, że zejdę ze
śmiechu. W końcu i ja do niego dołączyłam. Musiałam przyznać, że ten dzień był
chyba jedyny, w którym tak dobrze się dogadywaliśmy. Trzeba to gdzieś zapisać.
Do ośrodka dotarliśmy
grubo po 2 w nocy. Fakt, trochę się tam zasiedzieliśmy. Ku naszemu zaskoczeniu
przywitała nas zamknięta brama. Wyszliśmy z aut i podeszliśmy bliżej. Zbyszek
szarpnął nią, ale ani drgnęła.
- No to nieźle – skomentowałam. – Zostaje nam
spanie w aucie, lub pod gołym niebem.
- Mogę w aucie? Proooszę – Nowakowski złożył
ręce, jak do modlitwy. – Boję się spania pod gołym niebem. Jak byłem mały, to
jedyny na obozy przez to nie jeździłem. Mam traumę.
- Spokojnie, Piter – zaczął Bartek. –
Dostaniemy się do środka.
- Jak? – spytała Dagmara.
- Któryś z nas przejdzie przez bramę, skoczy
po klucz i otworzy. Proste.
- To w takim razie ty przejdziesz przez tą
bramę – skomentował Dziku.
- Okej – uśmiechnął się i zaczął wspinać.
Chyba użyłam złego określenia. Po prostu położył jedną stopę na pręcie i
zwinnym ruchem przełożył nogę przez ogrodzenie. Skubaniec był po drugiej
stronie.
- Ej, to proste jest – uśmiechnął się
Zatorski. Chyba chciał zaimponować Sylwii, bo także podobnym sposobem
przedostał się na drugą stronę. Po kilku minutach wszyscy siatkarze byli na
terenie parkingu.
- Miłej nocy, drogie panie – wyszczerzył się
Kurek. Ruszyli w stronę drzwi wejściowych.
- Ej no! – krzyknęłam. – Chyba nas tu nie
zostawicie?
- A czemu nie? – spytał złośliwie Michał.
- Nie wygłupiajcie się, tylko przynieście
klucz od bramy – powiedziała Aśka.
Nic nie odpowiedzieli,
tylko weszli do środka.
- A jak oni serio nie wrócą? – panikowała
Daga.
- Jak serio nie wrócą, to będą mieć
przechlapane do końca życia – wysyczałam przez zęby. Czekałyśmy 5 minut, ale
opłacało się. Przyszedł Zibi i otworzył nam bramę. Wjechałyśmy więc autami na
parking. Następnie ruszyłyśmy w stronę ośrodka. Pożegnałyśmy się na schodach i
każdy rozszedł się do swojego pokoju. No dobra, nie każdy. Zibi oczywiście
poszedł z Asią do niej.
- Tylko cicho bądźcie, okej? – zaśmiałam się.
- A co, boisz się, że cię zdemoralizujemy? –
odparł z uśmiechem Bartman.
- Coś w ten deseń. Dobranoc, gołąbeczki –
posłałam im buziaka i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Co to była za radość, gdy
tak padłam na łóżko. Nawet przebrać mi się nie chciało. Zasnęłam momentalnie.
Nawet nie sądziłam, że jestem tak wykończona. Ale warto było. Świetnie się
bawiłam.
_____________________
Jastrzębski znowu wygrywa! <3
aż włączyłam sobie Top One :) przypomina mi się za każdym razem filmik z Igłą Szyte, kiedy to śpiewają... ach, tęsknię za Igłą :(
OdpowiedzUsuńa rozdział fajówka :D
Świetne , Świetne <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Cudowny rozdział impreza nad jeziorem jak widać się udała.... Nawet Blanka z Michałem się nie kłócili... Super że Misiek ją zauważył i ją uratował.... pozdrawiam do następnego :)
OdpowiedzUsuńBlanka i Michał zrobili pierwszy krok ku normalności! Przypuszczam, że powoli ich relacje będą się zmieniać :) Żart byłby świetny gdyby nie to co stało się później... A to przeskakiwanie siatkarzy przez płot też jest mocne, oni to potrafią, a dziewczyny wiadomo xD
OdpowiedzUsuńI wanna more <3
OdpowiedzUsuń