W końcu zadzwoniła moja
komórka. Na ekranie pojawiło mi się zdjęcie Sylwuśki. Odebrałam z uśmiechem.
- No hej – zaczęłam.
- Cześć,
cześć – odparła. – Jedziemy już przez
ten lasek koło ośrodka. Wyjdziesz?
- No jasne. Już idę – powiedziałam i
rozłączyłam się.
- No to idziemy! – ucieszył się Kurek.
- Ja idę – powiedziałam stanowczo i wyszłam z
pokoju. Siatkarze jednak to zignorowali i ruszyli za mną. Na parkingu
zauważyłam już znajomego Volkswagena Dagmary. Z auta wysiadły 3 postacie.
Podeszłam do dziewczyn i każdą po kolei przytuliłam. Zauważyłam, że Zbyszka
nieźle w ziemię wbiło. Po chwili ogarnął się i podszedł do swojej dziewczyny.
Mocno ją przytulił i złożył namiętny pocałunek na jej ustach.
- Ale co ty tu robisz? – zapytał
zdezorientowany.
- Nie cieszysz się? – spytała ze śmiechem
Asia.
- No jasne, że się cieszę. Stęskniłem się –
ponownie ją przytulił.
- Podziękuj Blance – wytłumaczyła. Zibi
uśmiechnął się do mnie, co ja odwzajemniłam.
- To teraz może się poznajcie wszyscy –
zaczęłam. – To jest Sylwia i Dagmara – wskazałam na dziewczyny, a następnie na
chłopaków – a tamci to debile.
Chłopcy wysłali mi
wściekłe spojrzenie. Uśmiechnęłam się złośliwie. Uścisnęli sobie ręce i
przedstawili nawzajem. Bartek z Igłą wzięli walizki moich przyjaciółek i
ruszyliśmy na 4 piętro, gdzie był ich pokój. Całe 3 było zajęte przez
siatkarzy, więc nocować musiały wyżej. W recepcji odebrały klucz. Aśka miała
oddzielny pokój, ale na mój gust w nocy sam zostanie Michał, nie ona. W końcu
zakochańce nie widzieli się 2 tygodnie. Jednak wspaniałomyślna ja wykombinowała tą niespodziankę.
- To jak? Jedziemy już? – do pomieszczenia
wszedł Zatorski. Wyglądał naprawdę komicznie. Miał na sobie koszulkę polo,
krótkie spodenki, na głowie kapelusz słomkowy, na ramionach dmuchane rękawki, a
w rękach trzymał dużego dmuchanego rekina. Za nim wkroczył Nowakowski, który w
pasie miał założone koło z wzorem w delfinki.
- Wy na bal przebierańców, czy co? – zapytał
Michał. Jego mina na widok dwóch kolegów opisuje idealnie ta minka: o.O
- Nad jezioro przecież – machnął ręką Piter.
- Gdzie moje maniery – obudził się Libero. –
Paweł jestem.
Uścisnął dłonie blondynek.
Środkowy podążył jego śladem. Zatorski nie mógł się doczekać tego wyjazdu, więc
gdy dziewczyny się odświeżyły, zabraliśmy rzeczy i ruszyliśmy w kierunku
samochodów. W samochodzie Dagi pojechała Sylwia, Asia, Zbyszek i Paweł. Do
mojego BMW wpakował się Igła, Bartek, Piotrek i Michał. Taką dziesięcioosobową
ekipą wyruszyliśmy w kierunku Sulejowa. Mojego pecha ciąg dalszy. Kubiak
siedział na miejscu pasażera zaraz obok mnie i oczywiście zanim zdążyłam
cokolwiek włączyć, to zaczął skakać po piosenkach na mojej ulubionej płycie.
- Masz ty tu w ogóle coś fajnego? – spytał
znudzony.
- Wszystko jest fajne – warknęłam. Gdy
natrafił na Dżem, zostawił piosenkę.
- Słuchasz Dżemu? – zdziwił się.
- Jak widać – odparłam.
- Choć tyle – rozłożył się wygodnie na fotelu
i zaczął podśpiewywać razem z Ryśkiem Riedlem. Po chwili dołączyłam do niego i
ja. Z tyłu cała trójka jęczała, że ma nas dość. Nie wiem, o co im chodziło.
Przecież ja tak wspaniale śpiewam. Wyczuwacie sarkazm?
Po jakiś 40 minutach
dojechaliśmy do Sulejowa. Naszą pielgrzymką ruszyliśmy w kierunku plaży.
Chcieliśmy jakieś fajne miejsce sobie zająć. Trochę to potrwało, bo
siatkarze, co chwilę musieli rozdawać jakieś autografy. W końcu znaleźliśmy
odpowiednią miejscówkę. Rozłożyliśmy koce i usiedliśmy.
- Ej, a gdzie Dziku? – zaciekawił się
Ignaczak. Faktycznie, gdzieś się zapodział.
- Tam jest – wskazał w oddali palcem 2
postacie Zatorski.
- Jakaś natrętna fanka mu spokoju nie daje –
zaśmiał się Zbyszek.
- W dodatku pasztet – skrzywił się Nowakowski.
- Piter! – skarciłam go. – Nie ma brzydkich
kobiet.
Skruszony powiedział
‘przepraszam’ i schylił głowę.
- O cholera – wyrwało się Dadze. Spojrzałam na
nią pytająco. – To Kaśka.
- Jaka Kaśka? – spytała zdezorientowana.
- Nie pamiętasz Kaśki Rudnickiej? – zdziwiła
się. Słysząc nazwisko, już sobie skojarzyłam o kogo chodzi.
- Rudnicka? Weź mi nawet o niej nie
przypominaj – skrzywiłam się. – Ej, a jeśli jemu odbije i postanowi ją do nas
zaprosić?!
Przeraziłam się tą
hipotezą. Moje przyjaciółki również się skrzywiły. Wstałam gwałtownie z koca.
- Nie mogę do tego dopuścić! Tej małpy nie
znoszę jeszcze bardziej, niż jego – powiedziałam stanowczo.
- Ale przecież zawsze mówiłaś, że to Misiek
jest numerem 1 na liście twoim wrogów – stwierdził zdezorientowany Zibi.
- Na liście facetów. Bo na liście dziewczyn
jest ta małpa. Zaraz wracam.
Ruszyłam w kierunku tej
dwójki. Kubiak nie wyglądał na zbytnio zachwyconego towarzystwem Kasi. Ta
próbowała go poderwać i nieudolnie z nim flirtowałam. Powstrzymywałam się żeby
nie parsknąć śmiechem. A teraz uwaga, bo zrobiłam coś, czego nie mam zamiaru
nigdy powtarzać.
- Ej, kotek, chodź w końcu do nas – chwyciłam
go za rękę i uśmiechnęłam się zalotnie. Odwróciłam się w kierunku brunetki i
uśmiechnęłam krzywo. – O, Kaśka. Jak my się dawno nie widziałyśmy. Widzę, że
poznałaś mojego chłopaka.
Ale jej mina zrzedła. Od
liceum kochałam te chwile, gdy byłam lepsza od niej. Nienawidziłyśmy się
praktycznie od pierwszego dnia szkoły. Nie wiem, czemu akurat tak obie się nie
polubiłyśmy. Jak to mówią: Nienawiść od pierwszego wejrzenia.
- Już idę, skarbie – podchwycił moją grę
Kubiak. – To chcesz zdjęcie, czy mogę już iść?
- Chcę – powiedziała cicho. – Zrobisz nam
zdjęcie, Blanka?
- Jasne – uśmiechnęłam się złośliwie i wzięłam
od niej cyfrówkę. Rudnicka stanęła obok siatkarza i uśmiechnęła się sztucznie.
Potem oddałam jej aparat i ruszyłam z przyjmującym w kierunku reszty.
- Dzięki – uśmiechnął się. – Nie sądziłem, że
kiedykolwiek będę ci wisiał przysługę.
- Musiałam to zrobić. Bałam się, że ją
zaprosisz do nas, a nienawidzę małpy od liceum – skrzywiłam się na samą myśl o
Kaśce.
- A już myślałem, że zazdrosna jesteś – trącił
mnie przyjacielsko w ramię.
- Za wysokie progi na twoje nogi, Michałku –
uśmiechnęłam się do niego. Akurat doszliśmy do naszej grupy.
- I jak tam twoja wielbicielka, Dziku? –
zapytał ze śmiechem Bartek.
- Nawet mi nie mów. Ona była jakaś nawiedzona
– skrzywił się.
- Teraz to Blankę na rękach powinieneś nosić –
powiedział szczerze Igła.
- Za ciężka dla mnie – spojrzał na mnie ze
złośliwym uśmiechem. Wzięłam krem do opalania, który był obok i rzuciłam w niego.
Niestety złapał, zanim go uderzyło.
- Debil – warknęłam. – Już nigdy nic dla
ciebie miłego nie zrobię.
- Rany, żartowałem przecież – zaśmiał się.
Mnie to jednak wcale nie rozśmieszyło.
- Idziemy pływać? – wyskoczył ni z gruchy, ni
z Pietruchy Paweł i zaczął ściągać swoją koszulkę. Wszyscy siatkarze się
zgodzili i już po chwili stali nad nami w samych kąpielówkach. Było na czym
zawiesić oko, oj było. Czy oni muszą mieć takie klaty?
- A piękne panie czemu nie idą? – zapytał
kulturalnie Krzysiek.
- My wolimy się poopalać – odparła z uśmiechem
Sylwia. Czy moja przyjaciółka cały czas gapi się na Zatorskiego? Ulala, no
ciekawie się robi, ciekawie.
- Jak chcecie. Ale potem nie odpuścimy –
wyszczerzył się Kubiak i wszyscy ruszyli w kierunku jeziora.
- To jak, dziewczynki – zagadałam. – Ściągamy
sukienki?
- Ściągamy – potwierdziła Dagmara.
- Trzeba opalić to białe cielsko – Aśka
poklepała się po nogach. Z naszej czwórki, to ona była najciemniejsza.
Ściągnęłyśmy nasze sukienki i zostałyśmy w samych strojach kąpielowych. Leżąc
obserwowałyśmy siatkarzy. Skubani uwzięli się na biednego Piotrka, który nie
był zbyt wybitny w pływaniu i specjalnie go jeszcze podtapiali. Debile, daję
słowo.
- Z tego, co widzę Blanka – zaczęła w pewnym
momencie Michalska – między tobą, a Michałem to chyba jest ciut przyjaźniej.
- Pozory – odparłam. – To, co wczoraj odwalił
z Kurkiem to… myślałam, że ich zabiję.
- Co ci zrobili? – zaciekawiła się Daga.
- Michał mnie trzymał, a Bartek położył mi na
głowie włochatego pająka – skrzywiłam się na samą myśl o tamtym wydarzeniu.
- No to faktycznie nieźle – stwierdziła
zaskoczona Sylwia. – A w telewizji wydają się być taki normalni.
- Znowu pozory. Przecież oni mają umysły
pięciolatków.
- Ej, a może ty się temu Michałowi po prostu
podobasz? – palnęła Sylwia. Prawie się zakrztusiłam własną śliną. Da mi ktoś
coś do picia? Chętnie bym w tamtym momencie coś wypluła. Ona to ma pomysły. Co
następne? ‘’Kto się czubi, ten się lubi?’’ No ludzie!
- Faktycznie – Aśkę jakby olśniło. – Ty mu się
możesz naprawdę podobać!
- Niby czemu? Wam się chyba przez to słońce
mózgi przegrzały – odparłam.
- Znam Michała od jakiś 2 lat. Często gadałam
z jego byłą dziewczyną. Ich początki były niemal identyczne! Też jej strasznie
na nerwy działał, ale z czasem okazało się, że są zakochani.
- Ale jak widać niezbyt to wypaliło –
stwierdziłam złośliwie.
- Byli razem 4 lata. Z czasem po prostu Monice
zaczęło przeszkadzać, że Michał nie ma dla niej tyle czasu, ile ona chce. Kazała mu wybierać, czy
ona, czy siatkówka – westchnęła.
- Co? – zdziwiłam się. Jak mogła mu postawić
takie ultimatum? – Serio kazała mu wybierać? Gdyby go kochała, to raczej
powinna go rozumieć i nie stawiać takich warunków.
- Tylko błagam cię, nie mów mu, że wiesz.
Zabiłby mnie – poprosiła blondynka.
- Jasne, nie ma sprawy – uśmiechnęłam się.
- Zazdroszczę wam – westchnęła nagle Sylwia po
chwili milczenia.
- Czego? – spytałam.
- Ty masz okazję pracować z nimi,
zaprzyjaźniliście się, a Aśka ma chłopaka siatkarza. Też bym tak chciała.
- Życie z takim siatkarzem nie jest łatwe –
odparła Michalska. – Ciągłe wyjazdy, treningi, mecze. Strasznie się tęskni.
- Ale jednak, ja zawsze marzyłam o sportowcu –
rozmarzyła się.
- A teraz to chyba o Pawełku będzie nasza
Sylwusia myśleć – zaśmiała się Dagmara. Na policzkach blondynki wkradły się
rumieńce.
- Ktoś się chyba zakochał – zaśmiałam się.
- Oj, cicho bądźcie – machnęła ręką. – Po
prostu Zati jest bardzo fajny. Taki zabawny i w ogóle.
Zaczęła speszona bawić się
piaskiem. Przytuliłam ją, śmiejąc się cicho.
- Ej, Sysia, Sysia – powiedziałam. – Chcesz
jego numer?
- Przecież ja pierwsza nie napiszę! – oburzyła
się od razu. – Za bardzo się boję.
- Przecież to Zati, czego tu się bać?
- Że się skompromituję?
- Kochana – zaczęła Aśka. – Uwierz mi, o to
czy się skompromituje, to on powinien się martwić.
Mówiąc to wskazała na
Libero, który pływał na swoim dmuchanym rekinie. Złośliwi koledzy postanowili
go jednak zepchnąć. Wkurzył się początkowo, lecz po chwili śmiał razem z
resztą.
- Jaki on jest faaaajny – zrobiła maślane oczy
i westchnęła głośno.
- Jeszcze chwila, a wpadniesz po uszy –
skomentowała Dagmara.
"Kto się czubi ten się lubi" - najgorsze powiedzenie na świecie :) a opowiadanie bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie:
imaginavite.blogspot.com/
No właśnie kto się czubi ten się lubi mam nadzieje że w ich przypadku to sie spełni pozdrawiam do następnego :D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie już przeczytałam od początku ;) i się nie mogę doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńhaha, aż trudno uwierzyć że Blanka zrobiła takie coś z Michałem, no ale jakoś trzeba było się ratować od tej koleżanki.. :D
OdpowiedzUsuńale kto sie czubi ten sie lubi, jak na gorze napisane, prawda?:D
cos czuje, ze Michał znowu coś zmajstruje niedlugo.. :)
chce szybciutko noowy, strasznie lubie tutaj czytac!^^
ściskam :*
/zapraszam na 3 Kubiaczka :)
Przedstawienie siatkarzy dziewczynom było za mocne :D Oj, ja myślę że Sylwii i Pawłowi może się udać. A Blanka z Michałem naprawdę przystopowali z tą wzajemną nienawiścią, ale to dobrze. Przecież to nie mogło trwać w nieskończoność. Myślę że powoli ich relacje przejdą w nieco cieplejsze.
OdpowiedzUsuńOhh jaki biedny ten Michał nie mógł uwolnić się od Kaśki aż Blanka musiała mu pomóc. A Sylwii i Pawłowi może się udać.
OdpowiedzUsuń