1.11.2013

Rozdział 11

W końcu zadzwoniła moja komórka. Na ekranie pojawiło mi się zdjęcie Sylwuśki. Odebrałam z uśmiechem.
 - No hej – zaczęłam.
 - Cześć, cześć – odparła. – Jedziemy już przez ten lasek koło ośrodka. Wyjdziesz?
 - No jasne. Już idę – powiedziałam i rozłączyłam się.
 - No to idziemy! – ucieszył się Kurek.
 - Ja idę – powiedziałam stanowczo i wyszłam z pokoju. Siatkarze jednak to zignorowali i ruszyli za mną. Na parkingu zauważyłam już znajomego Volkswagena Dagmary. Z auta wysiadły 3 postacie. Podeszłam do dziewczyn i każdą po kolei przytuliłam. Zauważyłam, że Zbyszka nieźle w ziemię wbiło. Po chwili ogarnął się i podszedł do swojej dziewczyny. Mocno ją przytulił i złożył namiętny pocałunek na jej ustach.
 - Ale co ty tu robisz? – zapytał zdezorientowany.
 - Nie cieszysz się? – spytała ze śmiechem Asia.
 - No jasne, że się cieszę. Stęskniłem się – ponownie ją przytulił.
 - Podziękuj Blance – wytłumaczyła. Zibi uśmiechnął się do mnie, co ja odwzajemniłam.
 - To teraz może się poznajcie wszyscy – zaczęłam. – To jest Sylwia i Dagmara – wskazałam na dziewczyny, a następnie na chłopaków – a tamci to debile.
Chłopcy wysłali mi wściekłe spojrzenie. Uśmiechnęłam się złośliwie. Uścisnęli sobie ręce i przedstawili nawzajem. Bartek z Igłą wzięli walizki moich przyjaciółek i ruszyliśmy na 4 piętro, gdzie był ich pokój. Całe 3 było zajęte przez siatkarzy, więc nocować musiały wyżej. W recepcji odebrały klucz. Aśka miała oddzielny pokój, ale na mój gust w nocy sam zostanie Michał, nie ona. W końcu zakochańce nie widzieli się 2 tygodnie. Jednak wspaniałomyślna ja wykombinowała tą niespodziankę.
 - To jak? Jedziemy już? – do pomieszczenia wszedł Zatorski. Wyglądał naprawdę komicznie. Miał na sobie koszulkę polo, krótkie spodenki, na głowie kapelusz słomkowy, na ramionach dmuchane rękawki, a w rękach trzymał dużego dmuchanego rekina. Za nim wkroczył Nowakowski, który w pasie miał założone koło z wzorem w delfinki.
 - Wy na bal przebierańców, czy co? – zapytał Michał. Jego mina na widok dwóch kolegów opisuje idealnie ta minka: o.O
 - Nad jezioro przecież – machnął ręką Piter.
 - Gdzie moje maniery – obudził się Libero. – Paweł jestem.
Uścisnął dłonie blondynek. Środkowy podążył jego śladem. Zatorski nie mógł się doczekać tego wyjazdu, więc gdy dziewczyny się odświeżyły, zabraliśmy rzeczy i ruszyliśmy w kierunku samochodów. W samochodzie Dagi pojechała Sylwia, Asia, Zbyszek i Paweł. Do mojego BMW wpakował się Igła, Bartek, Piotrek i Michał. Taką dziesięcioosobową ekipą wyruszyliśmy w kierunku Sulejowa. Mojego pecha ciąg dalszy. Kubiak siedział na miejscu pasażera zaraz obok mnie i oczywiście zanim zdążyłam cokolwiek włączyć, to zaczął skakać po piosenkach na mojej ulubionej płycie.
 - Masz ty tu w ogóle coś fajnego? – spytał znudzony.
 - Wszystko jest fajne – warknęłam. Gdy natrafił na Dżem, zostawił piosenkę.
 - Słuchasz Dżemu? – zdziwił się.
 - Jak widać – odparłam.
 - Choć tyle – rozłożył się wygodnie na fotelu i zaczął podśpiewywać razem z Ryśkiem Riedlem. Po chwili dołączyłam do niego i ja. Z tyłu cała trójka jęczała, że ma nas dość. Nie wiem, o co im chodziło. Przecież ja tak wspaniale śpiewam. Wyczuwacie sarkazm?
Po jakiś 40 minutach dojechaliśmy do Sulejowa. Naszą pielgrzymką ruszyliśmy w kierunku plaży. Chcieliśmy jakieś fajne miejsce sobie zająć. Trochę to potrwało, bo siatkarze, co chwilę musieli rozdawać jakieś autografy. W końcu znaleźliśmy odpowiednią miejscówkę. Rozłożyliśmy koce i usiedliśmy.
 - Ej, a gdzie Dziku? – zaciekawił się Ignaczak. Faktycznie, gdzieś się zapodział.
 - Tam jest – wskazał w oddali palcem 2 postacie Zatorski.
 - Jakaś natrętna fanka mu spokoju nie daje – zaśmiał się Zbyszek.
 - W dodatku pasztet – skrzywił się Nowakowski.
 - Piter! – skarciłam go. – Nie ma brzydkich kobiet.
Skruszony powiedział ‘przepraszam’ i schylił głowę.
 - O cholera – wyrwało się Dadze. Spojrzałam na nią pytająco. – To Kaśka.
 - Jaka Kaśka? – spytała zdezorientowana.
 - Nie pamiętasz Kaśki Rudnickiej? – zdziwiła się. Słysząc nazwisko, już sobie skojarzyłam o kogo chodzi.
 - Rudnicka? Weź mi nawet o niej nie przypominaj – skrzywiłam się. – Ej, a jeśli jemu odbije i postanowi ją do nas zaprosić?!
Przeraziłam się tą hipotezą. Moje przyjaciółki również się skrzywiły. Wstałam gwałtownie z koca.
 - Nie mogę do tego dopuścić! Tej małpy nie znoszę jeszcze bardziej, niż jego – powiedziałam stanowczo.
 - Ale przecież zawsze mówiłaś, że to Misiek jest numerem 1 na liście twoim wrogów – stwierdził zdezorientowany Zibi.
 - Na liście facetów. Bo na liście dziewczyn jest ta małpa. Zaraz wracam.
Ruszyłam w kierunku tej dwójki. Kubiak nie wyglądał na zbytnio zachwyconego towarzystwem Kasi. Ta próbowała go poderwać i nieudolnie z nim flirtowałam. Powstrzymywałam się żeby nie parsknąć śmiechem. A teraz uwaga, bo zrobiłam coś, czego nie mam zamiaru nigdy powtarzać.
 - Ej, kotek, chodź w końcu do nas – chwyciłam go za rękę i uśmiechnęłam się zalotnie. Odwróciłam się w kierunku brunetki i uśmiechnęłam krzywo. – O, Kaśka. Jak my się dawno nie widziałyśmy. Widzę, że poznałaś mojego chłopaka.
Ale jej mina zrzedła. Od liceum kochałam te chwile, gdy byłam lepsza od niej. Nienawidziłyśmy się praktycznie od pierwszego dnia szkoły. Nie wiem, czemu akurat tak obie się nie polubiłyśmy. Jak to mówią: Nienawiść od pierwszego wejrzenia.
 - Już idę, skarbie – podchwycił moją grę Kubiak. – To chcesz zdjęcie, czy mogę już iść?
 - Chcę – powiedziała cicho. – Zrobisz nam zdjęcie, Blanka?
 - Jasne – uśmiechnęłam się złośliwie i wzięłam od niej cyfrówkę. Rudnicka stanęła obok siatkarza i uśmiechnęła się sztucznie. Potem oddałam jej aparat i ruszyłam z przyjmującym w kierunku reszty.
 - Dzięki – uśmiechnął się. – Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę ci wisiał przysługę.
 - Musiałam to zrobić. Bałam się, że ją zaprosisz do nas, a nienawidzę małpy od liceum – skrzywiłam się na samą myśl o Kaśce.
 - A już myślałem, że zazdrosna jesteś – trącił mnie przyjacielsko w ramię.
 - Za wysokie progi na twoje nogi, Michałku – uśmiechnęłam się do niego. Akurat doszliśmy do naszej grupy.
 - I jak tam twoja wielbicielka, Dziku? – zapytał ze śmiechem Bartek.
 - Nawet mi nie mów. Ona była jakaś nawiedzona – skrzywił się.
 - Teraz to Blankę na rękach powinieneś nosić – powiedział szczerze Igła.
 - Za ciężka dla mnie – spojrzał na mnie ze złośliwym uśmiechem. Wzięłam krem do opalania, który był obok i rzuciłam w niego. Niestety złapał, zanim go uderzyło.
 - Debil – warknęłam. – Już nigdy nic dla ciebie miłego nie zrobię.
 - Rany, żartowałem przecież – zaśmiał się. Mnie to jednak wcale nie rozśmieszyło.
 - Idziemy pływać? – wyskoczył ni z gruchy, ni z Pietruchy Paweł i zaczął ściągać swoją koszulkę. Wszyscy siatkarze się zgodzili i już po chwili stali nad nami w samych kąpielówkach. Było na czym zawiesić oko, oj było. Czy oni muszą mieć takie klaty?
 - A piękne panie czemu nie idą? – zapytał kulturalnie Krzysiek.
 - My wolimy się poopalać – odparła z uśmiechem Sylwia. Czy moja przyjaciółka cały czas gapi się na Zatorskiego? Ulala, no ciekawie się robi, ciekawie.
 - Jak chcecie. Ale potem nie odpuścimy – wyszczerzył się Kubiak i wszyscy ruszyli w kierunku jeziora.
 - To jak, dziewczynki – zagadałam. – Ściągamy sukienki?
 - Ściągamy – potwierdziła Dagmara.
 - Trzeba opalić to białe cielsko – Aśka poklepała się po nogach. Z naszej czwórki, to ona była najciemniejsza. Ściągnęłyśmy nasze sukienki i zostałyśmy w samych strojach kąpielowych. Leżąc obserwowałyśmy siatkarzy. Skubani uwzięli się na biednego Piotrka, który nie był zbyt wybitny w pływaniu i specjalnie go jeszcze podtapiali. Debile, daję słowo.
 - Z tego, co widzę Blanka – zaczęła w pewnym momencie Michalska – między tobą, a Michałem to chyba jest ciut przyjaźniej.
 - Pozory – odparłam. – To, co wczoraj odwalił z Kurkiem to… myślałam, że ich zabiję.
 - Co ci zrobili? – zaciekawiła się Daga.
 - Michał mnie trzymał, a Bartek położył mi na głowie włochatego pająka – skrzywiłam się na samą myśl o tamtym wydarzeniu.
 - No to faktycznie nieźle – stwierdziła zaskoczona Sylwia. – A w telewizji wydają się być taki normalni.
 - Znowu pozory. Przecież oni mają umysły pięciolatków.
 - Ej, a może ty się temu Michałowi po prostu podobasz? – palnęła Sylwia. Prawie się zakrztusiłam własną śliną. Da mi ktoś coś do picia? Chętnie bym w tamtym momencie coś wypluła. Ona to ma pomysły. Co następne? ‘’Kto się czubi, ten się lubi?’’ No ludzie!
 - Faktycznie – Aśkę jakby olśniło. – Ty mu się możesz naprawdę podobać!
 - Niby czemu? Wam się chyba przez to słońce mózgi przegrzały – odparłam.
 - Znam Michała od jakiś 2 lat. Często gadałam z jego byłą dziewczyną. Ich początki były niemal identyczne! Też jej strasznie na nerwy działał, ale z czasem okazało się, że są zakochani.
 - Ale jak widać niezbyt to wypaliło – stwierdziłam złośliwie.
 - Byli razem 4 lata. Z czasem po prostu Monice zaczęło przeszkadzać, że Michał nie ma dla niej tyle czasu, ile ona chce. Kazała mu wybierać, czy ona, czy siatkówka – westchnęła.
 - Co? – zdziwiłam się. Jak mogła mu postawić takie ultimatum? – Serio kazała mu wybierać? Gdyby go kochała, to raczej powinna go rozumieć i nie stawiać takich warunków.
 - Tylko błagam cię, nie mów mu, że wiesz. Zabiłby mnie – poprosiła blondynka.
 - Jasne, nie ma sprawy – uśmiechnęłam się.
 - Zazdroszczę wam – westchnęła nagle Sylwia po chwili milczenia.
 - Czego? – spytałam.
 - Ty masz okazję pracować z nimi, zaprzyjaźniliście się, a Aśka ma chłopaka siatkarza. Też bym tak chciała.
 - Życie z takim siatkarzem nie jest łatwe – odparła Michalska. – Ciągłe wyjazdy, treningi, mecze. Strasznie się tęskni.
 - Ale jednak, ja zawsze marzyłam o sportowcu – rozmarzyła się.
 - A teraz to chyba o Pawełku będzie nasza Sylwusia myśleć – zaśmiała się Dagmara. Na policzkach blondynki wkradły się rumieńce.
 - Ktoś się chyba zakochał – zaśmiałam się.
 - Oj, cicho bądźcie – machnęła ręką. – Po prostu Zati jest bardzo fajny. Taki zabawny i w ogóle.
Zaczęła speszona bawić się piaskiem. Przytuliłam ją, śmiejąc się cicho.
 - Ej, Sysia, Sysia – powiedziałam. – Chcesz jego numer?
 - Przecież ja pierwsza nie napiszę! – oburzyła się od razu. – Za bardzo się boję.
 - Przecież to Zati, czego tu się bać?
 - Że się skompromituję?
 - Kochana – zaczęła Aśka. – Uwierz mi, o to czy się skompromituje, to on powinien się martwić.
Mówiąc to wskazała na Libero, który pływał na swoim dmuchanym rekinie. Złośliwi koledzy postanowili go jednak zepchnąć. Wkurzył się początkowo, lecz po chwili śmiał razem z resztą.
 - Jaki on jest faaaajny – zrobiła maślane oczy i westchnęła głośno.

 - Jeszcze chwila, a wpadniesz po uszy – skomentowała Dagmara.

6 komentarzy:

  1. "Kto się czubi ten się lubi" - najgorsze powiedzenie na świecie :) a opowiadanie bardzo fajne :)
    pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    imaginavite.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie kto się czubi ten się lubi mam nadzieje że w ich przypadku to sie spełni pozdrawiam do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje opowiadanie już przeczytałam od początku ;) i się nie mogę doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha, aż trudno uwierzyć że Blanka zrobiła takie coś z Michałem, no ale jakoś trzeba było się ratować od tej koleżanki.. :D
    ale kto sie czubi ten sie lubi, jak na gorze napisane, prawda?:D
    cos czuje, ze Michał znowu coś zmajstruje niedlugo.. :)
    chce szybciutko noowy, strasznie lubie tutaj czytac!^^
    ściskam :*
    /zapraszam na 3 Kubiaczka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przedstawienie siatkarzy dziewczynom było za mocne :D Oj, ja myślę że Sylwii i Pawłowi może się udać. A Blanka z Michałem naprawdę przystopowali z tą wzajemną nienawiścią, ale to dobrze. Przecież to nie mogło trwać w nieskończoność. Myślę że powoli ich relacje przejdą w nieco cieplejsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohh jaki biedny ten Michał nie mógł uwolnić się od Kaśki aż Blanka musiała mu pomóc. A Sylwii i Pawłowi może się udać.

    OdpowiedzUsuń