Wygrałam! Dosłownie jedną setną
sekundy, ale wygrałam! Zaczęłam skakać i piszczeć z radości. Kubiak wściekły
rzucił swoim padem. Uraziło to jego właściciela. Bartek wziął przedmiot do ręki
i zaczął go tulić, szeptając: ‘’Spokojnie malutki, zły pan ci już nic nie
zrobi’’. Zwykle pewnie bym to jakoś skomentowała, ale teraz byłam taka
szczęśliwa, że mogłabym góry przenosić, albo chociaż zacząć tolerować odchyły
tych wielkoludów.
- O tak! O tak! O tak! – piszczałam radośnie.
Michał za to klął cały czas. No cóż, przegrana boli. Szczególnie z dziewczyną.
A jeszcze szczególniej, że ze mną.
- Czekam na piosenkę, Michałku – wyszczerzyłam
się w jego stronę. Posłał mi wściekłe spojrzenie.
- Gratulacje, Blanka – Igła uścisnął mi dłoń.
– Idź na balkon, a my zejdziemy z Dzikiem na dół.
- Ale zaraz – przypomniałam sobie coś nagle. –
Mieszkam na 3 piętrze. Jak ja cokolwiek usłyszę?
- Zadbaliśmy o to – powiedział uśmiechnięty
Zatorski i pokazał przedmiot, który dzierżył w dłoni. Był to megafon.
- A oto piosenka – Zbyszek podał Kubiakowi
jakąś kartkę.
-Piter pisał cały ten czas, gdy wy graliście –
uśmiechnął się Jarosz. Michał zrobił się biały, jak ściana, gdy zaczął czytać w
głowie tekst.
- Ja tego nie zaśpiewam. Po moim trupie –
krzyknął.
- Ale ja się tak starałem – lamentował
Nowakowski.
- Zakład, to zakład. Zgodziłeś się przed walką
– powiedziałam.
Wkurzony siatkarz wyszedł z
resztą z pokoju. Ja poszłam w tym czasie na mój balkon. Oparłam się wygodnie o
barierkę i wypatrywałam na dole tych wielkoludów. Cały czas banan nie schodził
mi z twarzy. Jak ja kochałam wygrywać. A zwycięstwo z Kubiakiem, to miód na
moje serce. Daję słowo.
W końcu pojawili się na dole.
Pomachałam im, a Dzikowi nawet posłałam buziaka w powietrzu. Był cały czerwony
ze złości. Jak mnie ten widok strasznie bawił. Michał dostał od Igły megafon.
Trochę to trwało, aby się zebrał i zaczął wydobywać z siebie jakieś dźwięki. W
końcu rozpoczął swoje show.
- Blanka, ty jesteś cudowna. Twe oczy są jak
gwiazdy, tak piękne i błyszczące. Twoje usta są słodkie, jak maliny. Chciałbym
je smakować dzień w dzień i noc w noc. Blanko, ciągle chodzisz mi po głowie.
Blanko, ciągle jesteś w moich snach. Blanko, czy uczynisz mi ten zaszczyt i
zostaniesz panią Kubiak?
Zakończył swoją piosenkę, a ja
i siatkarze kończyliśmy się ze śmiechu. Aż się popłakałam po prostu. Zaczęłam
bić brawo. Okazało się, że na balkony wyszli też inni i wszystko słyszeli.
Wściekły, jak osa Kubiak rzucił megafonem i ruszył w stronę budynku. Minutę
później wzdrygnęłam się, słysząc ostre trzaśniecie drzwiami, jak się domyślam od
pokoju 203.
- Uwielbiam was, chłopcy – krzyknęłam do tych
na dole, a oni teatralnie się ukłonili. W wyśmienitych humorach wrócili do ośrodka.
Wybiła godzina 15, czyli pora
obiadu. Głodna, jak wilk zeszłam na dół, do stołówki, gdzie o dziwo była już większość.
Wzięłam swoją porcję od pani Basi i usiadłam przy stoliku. O dziwo miejsce
Kubiaka było puste. Samego zainteresowanego zauważyłam na drugim końcu Sali.
Siedział przy stoliku z Wojtaszkiem, Kłosem i Wroną. Oj wkurzył się na maxa.
Poczułam coś dziwnego. Tak, jakby przestało mnie to cieszyć. Nie, nie, nie. Ja
i wyrzuty sumienia, względem niego? Niemożliwe! To na pewno nie to.
Po obiedzie udałam się na
spacer. Akurat pogoda trochę się poprawiła. Nadal było chłodno, ale nie padało.
Patrząc na niebo, stwierdziłam, że muszę skorzystać, bo w każdej chwili może
zacząć lać. Idąc chodnikiem stwierdziłam, że zadzwonię do taty. Dawno nie
rozmawialiśmy. Ponad 2 tygodnie. Byłam ciekawa, co tam słychać u mojej rodzinki.
- No w
końcu moja pierworodna raczyła się odezwać – zaczął tata ze śmiechem.
- Oj przepraszam – odparłam skruszona. – Co
tam u was słychać?
- Jak to
w Wieluniu, cudów nie ma – szczery tatuś.
- A jak Olga?
- Teraz
lekcje odrabia. Niektórzy się jeszcze uczą, nie wiem, czy wiesz – ale mi
aluzje rzucił.
- Odbiło mi się coś o uszy – zaśmiałam się.
- A jak
ci tam w tej Spale, hmm?
- Nie narzekam. W sumie nie mam na co. Tutaj
jest naprawdę świetnie – rozmarzyłam się.
- Tylko
ty się tam pracą zajmij, a nie podrywaniem siatkarzy – czułam, że grozi mi
palcem.
- Ja się tu tylko pracą zajmuję, tatusiu.
Możesz być spokojny.
- Ty
jesteś jeszcze za młoda na chłopaków.
- Tato – jęknęłam. – Mam 22 lata.
- Czy
chcesz mi powiedzieć, że kogoś masz?! – spytał zestresowany.
- Nie, nie mam – westchnęłam. – Powiedziałabym
ci przecież, gdyby ktoś się pojawił.
- No
wiem, wiem. Ale ta dzisiejsza młodzież to taka zabiegana.
- Na rozmowę z moim ukochanym tatą zawsze
znajdę czas – zaśmiałam się.
- Muszę
kończyć, Blanuś. Ciocia Jadzia przyjechała, bo widzę przez okno.
- Pozdrów ją – uśmiechnęłam się. – I Olgę
rzecz jasna. No i mojego kochanego Hektora.
- Hektor
najwięcej zrozumie – zaśmiał się. – Na
razie, Blanka.
- No pa, pa tatku – zakończyłam rozmowę i
schowałam telefon do kieszeni. Zaczynał wiać mocniejszy wiatr, więc
postanowiłam wrócić do ośrodka. Będąc w swoim pokoju wyjęłam z szafki czekoladę
z orzechami, którą od razu otworzyłam. Wzięłam sobie jedną kostkę i włożyłam do
ust. Uwielbiałam czekoladę orzechową. Mmm, delicje! Włączyłam swojego laptopa i
zalogowałam się na facebooka. Sprawdziłam wszystkie powiadomienia. Gdy byłam w
trakcie przeglądania tablicy wyskoczyło mi okienko z nową wiadomością. Napisała
do mnie Asia, dziewczyna Zbyszka. Pogadałyśmy sobie trochę. Rzecz jasna głównym
wątkiem było obgadywanie Bartmana. Normalka. Opowiedziałam jej o zakładzie z
Dzikiem. Nieźle się uśmiała. Była kilka razy świadkiem naszej wymiany zdań,
więc doskonale wiedziała, jak się nie znosimy.
W końcu jednak musiałyśmy
skończyć naszą miłą konwersację, ponieważ do mojego pokoju wtargnął szanowny
Zbigniew i tak po prostu walnął się na moje łóżko, mnie spychając na sam
koniec. Zamknęłam laptopa i odłożyłam na szafkę nocną.
- Nigdy więcej takich akcji z Kubiakiem –
wysapał. Widać, że dopiero trening im się skończył. Fuj, on był cały spocony i
leżał na moim czystym łóżeczku! Wyczuwam dziś spanie na podłodze.
- A to czemu? Zabawnie było przecież –
uśmiechnęłam się, a on zgromił mnie spojrzeniem.
- Może i było, ale się skończyło. Nigdy go
takiego wściekłego nie widziałem. A wiesz co teraz ćwiczyliśmy na treningu?
Atak i przyjęcie. Kumasz to? Tak się na nas wyżywał, że aż go trener pochwalił,
jak to mu dobrze idzie.
Ups, Michałek się zdenerwował.
Ale może to naszej reprezentacji pomoże, co? Jakbym go tak przed każdym meczem
wkurzała, to wygramy z każdym. Chytry plan.
- No, ale to nie moja wina przecież –
wzruszyłam ramionami. – To wy wymyśliliście taką karę.
- To wszystko Igła! To był jego pomysł.
I takim oto sposobem przez
najbliższe pół godziny słuchałam żalenia się pana Zbigniewa B. Pod koniec
zaczął nawet zrzucać całą winę na mnie. Ale nie ze mną takie numery. To nie ja
wymyśliłam karę, więc nie ja jestem za to odpowiedzialna. Proste i logiczne.
Praktycznie siłą wygoniłam go z
mojego pokoju. Miał 15 minut żeby wziąć prysznic i zejść na kolację. Ta sierota
bała się wrócić do siebie, bo był tam Michał. Taki duży, a boi się takiej
Kruszyny. No kupa śmiechu. Sama w tym czasie skorzystałam z toalety i
poprawiłam włosy. Niestety musiałam zrobić nowego koka, ponieważ tamten się zepsuł.
Od rana siedział mi na głowie. W końcu musiał się popsuć. Chwilę przed 19
zeszłam na dół. Wzięłam sobie kawałek zapiekanki ziemniaczanej i usiadłam przy
stoliku. Po jakimś czasie dołączyli moi towarzysze. Wszyscy wyglądali tak, jak
Zbyszek. Widząc ich tak wszystkich razem, to mi się ich żal zrobiło. No cóż,
sami sobie tego piwa nawarzyli.
- Może go przeproście, co? Da wam wtedy spokój
– zaproponowałam.
- Ale wiesz, że ty też musisz go przeprosić? –
odparł Zbyszek. Aż się zakrztusiłam kawałkiem ziemniaczanego plasterka.
- Że co proszę? – spytałam, niedowierzając.
- No siedzimy w tym razem. Więc idziemy go
przeprosić WSZYSCY – atakujący specjalnie podkreślił ostatnie słowo.
- To wy wymyślaliście karę, nie ja.
- Ale to ty wymyśliłaś zakład.
- Nie pójdę i koniec.
- Nie masz teraz nic do gadania – dodał Igła.
- My chcemy przeżyć następne treningi –
dorzucił Bartek. Wszyscy wbili spojrzenie we mnie. Westchnęłam zrezygnowana.
- Ale wy mówicie, a ja stoję z tyłu –
powiedziałam stanowczo.
- Może być – uśmiechnął się Zibi. Siatkarze
ustalili, ze po kolacji całą grupą wejdziemy do pokoju i go przeprosimy. Ja w
planie miałam ciche stanie z tyłu oczywiście.
Zgodnie z postanowieniem całą
paczką wpakowaliśmy się do pokoju, w którym siedział już zdziwiony naszym
przybyciem Dziku. Pierwszy z szeregu wypchnięty został Igła, jako pomysłodawca
zadania. Dziku skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na nas wyczekująco.
- No bo my ten.. – zaczął Libero. – Chcemy cię
przeprosić za to zadanie.
- Wszyscy? – siatkarze pokiwali głowami. – No
nie wydaje mi się.
Mówiąc to spojrzał na mnie. No
nie. Czego on ode mnie jeszcze chce? Nie dość, że tu w ogóle przyszłam, to
jeszcze go oddzielnie przepraszać mam? Niedoczekanie.
- Jeśli usłyszę przeprosiny od Blanki, to dam
wszystkim spokój na treningu.
Wszyscy spojrzeli na mnie
błagalnie. Zaczęłam bić się z własnymi myślami. Doskonale wiedziałam, co chciał
przez to osiągnąć. Gdy go przeproszę, to stracę swoją dumę. Z drugiej strony
były te wielkoludy. Piter i Zator tak na mnie patrzyli, że aż mi się serce
krajało. Westchnęłam zrezygnowana. Robię to tylko i wyłącznie dla nich. Jasne?
- Przepraszam –wymamrotałam pod nosem.
- Słucham? Głośniej – przyjmujący nadstawił
ucho.
- Przepraszam – powiedziałam już głośniej. –
Szczęśliwy?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - uśmiechnął się cwaniacko.
_______________
Blogspot mi zwariował i nie moge zaktualizować ramki z informacją o najbliższym rozdziale. Dlatego pisze tu, iź następny ukaże sie 12.10.2013r. czyli wtedy, kiedy rozpoczyna się PlusLiga :)
o boziu, myślałam że Michalek wygra jednak, ale i tak świetnie to napisałaś ;>
OdpowiedzUsuńMisiu wkurzył się i fuknął, ale chyba przejdzie mu już po 'przeprosinach' Blanki :>
aj, chciałabym częściej rozdział! ^^
caluje :*
Ten cały zakład był za mocny :D Ciekawe gdzie Blanka się nauczyla tak dobrze grać. Jak na razie na żadne pogodzenie się między nią a Kubiakiem nie zanosi. Mi to tam wcale nie przeszkadza, ale powiem szczerze, że w tym odcinku chłopak mnie zirytował. Sorry, ale sam się zgodził na ten zakład, sam przegrał, a teraz jest wielce obrażony na cały świat. Mógł po prostu nie przyjmować tej propozycji. Jeszcze Blanka go przeprasza, ŻAL -.-
OdpowiedzUsuńSzczerze, to własnie o to w tych początkowych rozdziałach mi chodzi, żeby opisać ten ich konflikt i go podkręcić. Mam już napisane dość sporo rozdziałów na komputerze, ale nie mogę zdradzić, co będzie dalej :)
UsuńWiadomo, że każda autorka broni swoich tajemnic :D Ale fajnie, że masz dużo rozdziałów na kompie, bo to znaczy, że (póki co) nie będzie żadnych zawieszeń :D A mi ten konflikt naprawdę nie przeszkadza :P
UsuńZapraszam na nowy rozdział na http://byc-obojetna.blogspot.com/ :)
'Poczulam coś dziwnego. Tak, jakby przestało mnie to cieszyć' droga Blanko, podpowiem ci co to jest. Zaczyna sie na M, nie, to nie malaria. ;D to MIŁOŚĆ! ;3
OdpowiedzUsuń