10.04.2014

Rozdział 70

Byłam z Wojtkiem na porannym treningu, więc logicznie rzecz biorąc do końca dnia miałam wolne. Akurat dzień wcześniej do Gdańska przyjechali moi przyjaciele. Umówiłam się z nimi zatem na małą wycieczkę po mieście. Ubrałam się (link) i wzięłam oczywiście swoją torebkę, do której włożyłam aparat. Liczyłam na jakieś dobre zdjęcia.
Czekałam koło fontanny Neptuna już prawie pół godziny. Zaczynałam się denerwować. Jak się z kimś umawia, to się liczy na punktualność, prawda? W końcu zobaczyłam w oddali 3 znajome postacie. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na nich groźnie. Lekko się przestraszyli.
 - O, już jesteś – stwierdził nieśmiało Hubert. No zaraz mu krzywdę zrobię, jak Boga kocham.
 - Już? – prychnęłam. – Ja tu pół godziny stercze, jak jakaś idiotka. Gdzie byliście tak długo?
 - Pogubiliśmy się trochę – wyjaśniła Daga, drapiąc się nerwowo po karku.
 - Za to, że tu tyle sterczałam stawiacie mi dużą kawę – pogroziłam im palcem.
 - Niech ci będzie – zaśmiała się Sylwia. – Gdzie idziemy najpierw?
 - To przejdźmy się na razie tą ulicą. Tu na każdym kroku coś ciekawego jest – powiedziałam.
 - A ja bym się do Sopotu przejechała na molo – przyznała Zając.
 - W sumie, czemu nie?
 - To chodźmy pod hotel do auta i jedziemy – uśmiechnął się Hubercik.
 - Patrz, jaki posłuszny – szepnęła mi Syśka. – Daga powie, Hubert słucha.
Parsknęłam śmiechem.
 - Jaki pantoflarz – stwierdziłam. To już doszło do uszu zakochanych przed nami.
 - Czy wy mówicie o mnie? – oburzył się Radosz. Pokręciłyśmy przecząco głowami. Nasze miny jednak zdradzały wszystko, bo znowu zaczęłyśmy się śmiać.
 - W takim razie was nie zawiozę – odparł stanowczo. Od razu zamilkłyśmy.
 - Nie fochaj się, Hubercik – dźgnęłam go palcem w bok.
 - To mnie nie obrażaj – mruknął. Uhuhu, męska duma urażona. Identycznie reagował, jak Misiek, gdy go tak dla żartów nazywałam.

Po godzinie byliśmy już na molo. Dobrze, że miałam kurtkę, bo był dość chłodny wiatr. Żałowałam jedynie tego, że nie związałam włosów, bo wszystkie kosmyki latały mi koło głowy, łaskocząc. Denerwujące to było. Mój aparat był w ciągłym ruchu. Oprócz widoków uwieczniałam także moich przyjaciół. Głównie skupiłam się na Dagmarze i Hubercie. Wyglądali tak słodko, że musiałam ich sfotografować. Moim ulubionym zdjęciem stało się to, na którym blondynka była chłopakowi na plecach i tak słodko cmokała go w policzek. Ja to mam wyczucie chwili. W dodatku taka skromna jestem.
Na molo spędziliśmy ponad godzinę. W końcu jednak po przejściu go w szerz i wzdłuż po 10 razy się nam znudziło. Skierowaliśmy się do pobliskiej kawiarni. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy dla siebie coś dobrego.
 - Musisz mi te zdjęcia zgrać – powiedziała Dagmara.
 - Zgram, zgram – odparłam.
 - Mi też – wtrącił Hubert. – Powieszę sobie na ścianie kilka.
 - Soł romantiko – zaśmiałam się.
 - Jak tam w kadrze przed Mistrzostwami? – zagadała Zającówna.
 - Raczej pozytywnie. Chłopcy wiedzą, jakie są one ważne i zamierzają walczyć o każdą piłkę – odparłam.
 - To dobrze, bo nie mogę znieść tych wszystkich hejtów w Internecie – Sylwia wywróciła oczami.
 - Dlatego ja przestałam już te opinie ‘’fachowców’’ – tu zrobiłam palcami tzw. króliczki – czytać. Po co się ma człowiek denerwować?
 - A ja się lubię czasem pośmiać, jak ktoś się wypowiada na temat, o którym bladego pojęcia nie ma – wyszczerzyła się blondynka. – Łatwo takiego zagiąć najbanalniejszym pytaniem.
 - Brawo, siostra – przybiłam z przyjaciółką piątkę z wielkim uśmiechem. W tym momencie kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia.
 - Pamiętacie skarbeczki, że płacicie mi za kawę? – spytałam, biorąc pierwszy łyk do ust.
 - Pamiętamy – westchnął Hubert. – Ej, czekaj. To dlatego wzięłaś najdroższą?!
 - Ehem – wyszczerzyłam się.
 - Cała Blanka – stwierdziła Dagmara, kręcąc głową.
 - Myślicie, że jak mnie nie ma parę miesięcy w domu, to się zmieniłam? Naiwni – puściłam im oczko.
 - Nadzieja matką głupich, jak to mawiają – stwierdził Radosz.
 - Ale każda matka kocha swoje dzieci, Hubi – dodała Syśka.
 - Mogę się zatem łudzić dalej – jakby się obudził.
 - Warto czasem pomarzyć o rzeczach niemożliwych – wzruszyłam ramionami. – Za to do więzienia nie wsadzają.

Po wypiciu naszych napojów, zapłaciliśmy i wyszliśmy z kawiarni. Postanowiliśmy pozwiedzać trochę Sopot, skoro już tam byliśmy. Moja karta pamięci zapełniła się zatem w zdjęcia Opery Leśnej, Krzywego Domu, Latarni Morskiej, Starówki i Deptaku. Czekało mnie dużo zgrywania. Do wybierania najlepszych ujęć i obrabiania nie miałam jednak głowy. Nigdy jeszcze nie cierpiałam na taki nadmiar zdjęć. Mój blog pękał w szwach. Miałam nadzieję, że komuś te prace się podobają. Komentarze były, ‘lajki’ też. Licznik odwiedzin z tygodnia na tydzień wzrastał. Czułam się coraz lepiej. W dodatku dzięki praktykom zaczęłam się bardziej rozwijać i nauczyłam się wiele od Wojtka. Miałam nadzieję, że znajdę potem porządną pracę. Też chciałabym tak, jak mój chłopak robić to, co kocham i żeby jeszcze mi za to płacili. No i żebym nie musiała odbębnić tych ośmiu godzin i wracać niezadowolona do domu. Nawet Dzikowi zdarzy się powiedzieć czasem coś mądrego.

Niestety moi przyjaciele nie mieszkali w tym samym hotelu, co reprezentacja. Czym było to spowodowane? Brakiem wolnych pokoi. Tak to jest, gdy bilety na mecz są od dawna, ale o rezerwacji myśli się tydzień przed. Geniusze po prostu. Grzecznie odstawili mnie pod budynek, w którym ja nocowałam. Pożegnałam się z nimi i ruszyłam w kierunku wejścia. Szłam szybko, bo był już wieczór i bardzo chłodno. Gdy weszłam do pokoju, to byłam już i tak cała zmarznięta. No i gdzie się podziały te ciepłe noce? W środku zastałam Michała, który szperał w swoim laptopie.
 - Cześć – przywitałam się.
 - A gdzie ty się tak długo włóczysz, co? – uniósł jedną brew do góry.
 - Spytaj lepiej, gdzie się nie włóczę – machnęłam ręką i ściągnęłam buty, od których bolały mnie już nogi. Przez pierwsze kilka godzin są bardzo wygodne, ale potem nogi zaczynają wchodzić do tyłka. Szybko wskoczyłam na łóżko, obok Michała i mocno się do niego przytuliłam. Rany, ale on był ciepły!
 - Jaka ty zimna jesteś – skrzywił się.
 - Wiesz jak na zewnątrz zimno? – spytałam.
 - Trzeba było się lepiej ubrać – zaśmiał się cicho i odłożył komputer na stolik.
 - Faceci – mruknęłam pod nosem.
 - No chodź tu, zmarzluchu – powiedział, przykrywając mnie kołdrą i mocniej przytulając.
 - Taki ciepły Misio z ciebie – wyszczerzyłam się.
 - Bo ja siedzę w hotelu na dupie, a nie włóczę po świecie – wystawił mi język.
 - Jesteś zazdrosny, bo cię nie zabrałam.
 - To w sumie też. To co takiego ciekawego robiłaś, hmm? – zaciekawił się.
 - Pojechaliśmy sobie do Sopotu i mam maaasę zdjęć.
 - Aż tam cię wywiało? – zaśmiał się. – A czy twój laptop udźwignie kolejną porcję tych dzieł?
 - Mój staruszek się mnie słucha i grzecznie wszystko przyjmuje. Jadłeś już kolację?
 - Dawno. A co?
 - Szkoda. Bo nie uśmiecha mi się samej jeść – wykrzywiłam usta w podkówkę.
 - Okej, okej. Pójdę z tobą – westchnął zrezygnowany. Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go w policzek. Wygrzebałam się spod ciepłej pościeli i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam grubszy sweter (link). Narzuciłam go na siebie. Potem ubrałam buty, które miałam wcześniej na stopach. Następnie zeszłam z Kubiakiem na dół, do restauracji. Zamówiłam sobie coś do jedzenia. Po całym dniu byłam strasznie głodna. Michał patrzył na mnie rozbawiony. Czy on nigdy głodnej kobiety nie widział? Ja i tak jadłam z większą kulturą, niż to stado wielkoludów.
Wróciliśmy do pokoju. Od razu skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam gorący i długi prysznic. Dopiero to mnie porządnie rozgrzało. Przebrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na moje łóżko. Było idealnie wręcz pościelone i nietknięte. Skrzywiłam się. Oznaczało to, że było zimne. Michał wyszedł się umyć, więc skorzystałam z okazji i zajęłam jego miejsce do spania. Tak, jak myślałam było cieplutkie. Opatuliłam się dokładnie kołdrą i delektowałam zapachem, który pozostawił tu mój chłopak. Przyjmujący wrócił po kilku minutach.
 - Ooo, dziś śpimy razem? – spytał z uśmiechem.
 - Nie – wystawiłam mu język. – Tu mi ciepło, więc ty śpisz tam – palcem wskazałam drugie łóżko.
 - A czemu ja mam mieć gorzej? – oburzył się.
 - Bo jestem twoją dziewczyną, dla której chcesz jak najlepiej?
 - Ta moja pieprzona kultura – westchnął zrezygnowany.
 - Też cię kocham – posłałam mu buziaka w powietrzu i przymknęłam oczy. Sen zmorzył mnie niedługo potem.

Rano obudziło mnie czyjeś gadanie. Otworzyłam leniwie oczy i przewróciłam się na drugi bok. Michał stał przy oknie z jedną ręką w kieszeni, a w drugiej trzymał komórkę, przez którą rozmawiał. Rozmowa odbywała się po włosku, więc kompletnie nic nie zrozumiałam. Wyjątek stanowiły słowa ‘Si’ oraz ‘Ciao’ na samym końcu. Podniosłam się, podpierając głowę na ręce. Siatkarz odwrócił się i zauważył, że mu się przyglądam.
 - Dzień doberek – przywitał się.
 - Z kim rozmawiałeś po obcemu? – spytałam.
 - Z Lorenzo – wyjaśnił. – Przekazał mi informację, co do powrotu, gdy się skończy sezon reprezentacyjny.
 - I ile masz wolnego? – zaciekawiłam się.
 - Jeśli nie pojedziemy do Kopenhagi, to mam się stawić w klubie 30 września. A jak pojedziemy, to tydzień później – uśmiechnął się.
 - To przygotuj się na ten tydzień później – wyszczerzyłam się.
 - Mam nadzieję.
Wstałam w końcu i poczłapałam do łazienki, gdzie się umyłam i ubrałam (link). Włosy związałam w kłosa. Wciąż denerwowały mnie te odrosty. Skrzywiłam się do swojego odbicia. W tym momencie do pomieszczenia wszedł siatkarz.
 - Długo jeszcze? – zapytał. – Co się tak krzywisz?
 - Bo patrz jakie mam duże odrosty – jęknęłam.
 - Z tego, co się orientuję, to teraz to w modzie – wzruszył ramionami, a ja wywróciłam oczami.
 - Faceci. To jest ombre, efekt zamierzony. W dodatku wygląda inaczej, bo farbuje się tylko końcówki włosów, tak mniej więcej od połowy. A spójrz na mnie!
 - Ale ty wymyślasz – westchnął. – Śliczna jesteś i tak.
 - Dla ciebie tylko – mruknęłam.
 - Przepraszam bardzo, czy ty chcesz się podobać komuś jeszcze? – skrzyżował ręce na piersi.
 - Każda kobieta chce ładnie wyglądać. To chyba logiczne.
 - I ładnie wyglądasz. Czepiasz się.
 - Ty się nie znasz, więc twojej opinii się nie będę słuchać – wyminęłam go i wyszłam z pomieszczenia. Wzięłam swoją komórkę ze stolika.
 - Ja się nie znam? Właśnie się znam, skoro mi się spodobałaś – podążył za mną.
 - Dla ciebie jakieś odrosty nie robią różnicy, a dla innych ludzi robią.
 - Okej, masz gigantyczne odrosty. Szczęśliwa, że to dostrzegłem? – westchnął zrezygnowany.
 - Czyli jednak się rzucają w oczy! – warknęłam.
 - Ja cię nigdy nie ogarnę – schował twarz w dłoniach.

 - Spadaj – rzuciłam i wyszłam z pokoju.

__________________

Oddaję w wasze racę (czy raczej oczy) rozdział 70. U góry znajdziecie zakładkę QUIZ, gdzie są pytania konkursowe. Ktoś w ogóle ma zamiar wysłać odpowiedzi? Bo jak nie to nie ma to sensu.

11 komentarzy:

  1. świetnie, że Blanka ma takich przyjaciół na których może spotkać i miło spędzić czas. Misiek jest taki kochany przytuli i ogrzeje kiedy trzeba. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z opinią Oli, że Blanka ma takich przyjaciół z którymi może się spotkać, dobrze bawić i wgl.
    Już mówiłam, że uwielbiam sielankowe rozdziały ? :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadam się z opiniami dziewczyn taki facet jest potrzebny i wszystkim szczęściarą gratuluję :) Rozdział jest genialny,czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahahaha ;D leze i nie wstaje ;D Blanka rozwala system po calosci ;D
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. dzień bez przepychanek słownych Blanki i Michała jest dniem dla nich straconym ;) Kubiak jak typowy facet nie zauważa takich pierdół jak odrosty :P

    pozdrawiam i jak masz ochotę to zapraszam do siebie na nowy rozdział:)

    niedostępni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Stara dobra Blanka wróciła. Te ich wzajemne docinki aż chce się czytać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Blanka zawsze znajdzie powód, żeby sobie poodgryzać z Miśkiem :D Bardzo fajnie się czyta całe opowiadanie :)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie ;)
    I oczywiście zobaczę QUIZ i chętnie wezmę udział jak tylko znajdę chwilę czasu.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super <3
    ciesze się i czekam na kolejny rozdział ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na 2 rozdział http://odpierwszegospotkania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Co tutaj napisać ? :P Rozdział jak zwykle świetny i te docinki między kochasiami :D No po prostu kocham ich <3 Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń